Rozdział 36
-O co tym razem? - spytała przysuwaując się do mnie.
- Shakira on chce, żebym ja do niego wróciła...
- Ja to cię czasem nie kumam... Kochasz go ichcesz z nim być, a kiedy on chce, żebyś do niego wróciła bo jak sądzę też cię kocha, to ty uciekasz.
- Tak dokładnie. To jest skomplikowane.
- Widzę... Nie możesz go tak dalej ranić a dla ciebie to też nie łatwa sytuacja, więc musisz wybrać. Albo zostajesz sama, albo jesteś z osobą na której ci zależy. Pamiętaj tylko, że idź za głosem swojego serca. Przemyśl to sobie dokładnie i sprawdź telefon, bo coś czuję, że będzie tam niezła litania. - jej po chwili już nie było a ja postanowiłam zobaczyć telefon. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i włączyłam je. No tak 20 nieodebranych połączeń. Głównie Dawid pisał, żebym się nie martwiła bo idzie dzisiaj do Cesca na noc. To jest bardzo długa historia, ale jak się spotyka dwoje ludzi o IQ niższym niż mrówka ma wzrostu to tak się właśnie dzieje. Oby Gerard się nie dowiedział, bo jeśli się dowie to coś czuję, że za kolorowo nie będzie.
Robiło się coraz bardziej zimno, więc postanowiłam wracać do domu. Jak postanowiłam tak też i zrobiłam. Po kilkunastu chwilach byłam na miejscu. Weszłam do środka i bez większych pomysłów na spędzenie czasu poszłam w stronę kanapy na, którą odrazu się rzuciłam. Leżałam tak cały czas myśląc co powiedziała mi Shakira. To wszystko jest takie skomplikowane. Serce mówi "masz być z nim szczęśliwa, bo go kochasz", ale rozum " rób co chcesz, bylebyś nie żałowała potem".Jestem rozdarta. Nawet nie wiedząc kiedy usnęłam. Obudziłam się kiedy poczułam jak ktoś dowalił mi poduszką w głowę. Podczas mojej drzemki wylądowałam na podłodze.
- Co ty śpisz? - spytała. Albo ja śnię, albo właśnie nade mną stoi moja najbliższa kuzynka.
- A co mam robić? Skakać?
- Nie, najlepiej to jakbyś była u Neymara...
- Po co? -spytałam wstając z podłogi i siadając na kanapie.
- Dani do mnie dzwonił, że był u niego i za dobrze z nim nie jest. Mówi, że bez ciebie jego życie nie ma sensu i chce się zabić. Coś ty mu zrobiła?
- Dlaczego zaraz na mnie wszystko?
- Mijałam się z Gerardem, więc... Sama rozumiesz...
- Rozumiem... Więc to było tak, że...- opowiedziałam jej całą moją historię ostatnich zdarzeń, a gdy skończyłam to patrzyła się na mnie jak Neymar na nowy grzebień.
- I ty mi o tym nic nie mówiłaś? Przecież wiesz, że ja bym ci spróbowała pomóc.
- Wiem, ale ja już chyba wiem co zrobię...
- Co?- spytała przerażona
- Nie martw się, wszystkim to wyjdzie na dobre...
- Nie mów, że chcesz...
- Tak, chcę. Myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
- Nie pozwalam ci!
- Ty to sobie możesz tyle co ślimak w puszczy Kampinowskiej.
- Gdzie?
- Bo wiesz, tam gdzie ostatnio mieszkałam to to się nazywa Polska a w tej Polsce jest takie coś jak Kampinowski Park Narodowy i tam jest Puszcza Kampinowska.
-Aaaa....
-Bbbb...
-Cccc...
-Dddd...
- Dobra już się tak nie chwal, że alfabet znasz... A co do zaistniałej sytuacji to mi się wydaje, że wy to musicie być razem. Nie ma innej opcji. Za bardzo jesteście dla siebie stworzeni, żeby przez jedną rozłąkę odrazu przekreślać się na całe życie.
- I mówi to dziewczyna, która z była z chłopakiem przez 2 lata a potem po jednej kłótni powiedziała mu że do siebie nie pasują...
- Nie zmieniaj tematu bo jest w ogóle inna sytuacja.
- Jak ja mam z nim być skoro ja niedługo wracam do Polski.
- A kto tak powiedział?!
-Ja, Dawid, i pewnie to też pani podczas odprawy.
- Ale ja tak nie powiedziałam, więc zostajesz i koniec kropka amen Alleluja.
- Szerokie masz marzenia...
- Zaraz się jedno spełni, idziemy - pociągnęła mnie za rękę i prowadziła za rękę. Gdzie ona chce mnie zabrać o... 2 w nocy!
- Nie uważasz, że to trochę za późno na odwiedziny kogoś?
- Nie, skąd taki pomysł?
- Stąd, że jest 2:13 w nocy dokładnie i większość normalnych ludzi już śpi
- Właśnie NORMALNYCH. Idziemy! - pociągnęła mnie i po chwili byłyśmy w drodze samochodem. 20 minut później zaparkowałyśmy na bardzo dobrze znanym mi podjeździe. A to żmija.
- Mogę wiedzieć po co my tu przyjechałyśmy?- spytałam wysiadając z pojazdu.
- Po to żebyś miała zagadkę. Rusz się! - weszłyśmy do środka gdzie panowała cisza. Wszędzie. Trochę się przestraszyłam.
- Neymar?!- Krzyknęłam, ale nikt się nie odezwał. Obleciałyśmy cały dół, ale go nie było. Pobiegłam na górę i latałam po każdym z pokoi a przyznam szczerze, że trochę ich było. W końcu został mi jeden ostatni pokój. Jego sypialnia. Weszłam i zobaczyłam jak leży na łóżku bokiem i się nie rusza. Podbiegłam i zaczęłam go szarpać.
-Neymar! Neymar błagam cię obudź się! Obudź się! -byłam już bliska płaczu, ale poczułam jak on się rusza.
- Co?- odpowiedział zaspany. Dzięki bogu.
- Czy ty mnie możesz nie straszyć! Ja już myślałam, że ci sie coś stało a ty sobie drzemki urządasz! Wstydziłbyś się!- nawrzeszczałam na niego.
- Aha czyli będę teraz dostawał za to, że śpię jak normalny zmęczony człowiek!
- Nie denerwuj się tak. Przyjechałam wam pomóc. - nagle znikąd zjawiła się Amanda
- Nam? - spytaliśmy jednocześnie z Neymarem. To było dziwne.
- Nie kurwa tym obok! Zostawiam was samych i dobranoc - po chwili jej już nie było a my zostaliśmy sami. Zrobiło się jakoś tak niezręcznie. Tak dziwnie. Po dłuższej chwili Ney wstał i chciał wychodzić.
- Gdzie idziesz? -spytałam
- Będę spać na dole. Dobranoc.
- Nie zostan ze mną
- Nie chcę żebyś się dziwnie czuła, więc jednak pójdę.- wyszedł z pomieszczenia i zostawiła mnie szmata jedna samą. Zdjęłam buty i położyłam się pod kołdrę. Ile ja bym oddała, żeby on tu teraz był. Ale chociaż mam jego poduszkę, która tak cudownie pachnie. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Nie chciało mi się. Usłyszłam tylko krople deszczu, które waliły o parapet i jak ktoś otwiera drzwi. Dobra nie ktoś bo ja wiem,że to Ney. Podszedł bliżej łóżka i wziął telefon. Odwróciłam się w jego stronę a on chyba zauważył, że nie śpię.
- Czemy nie śpisz? - spytał
- Bo nie mogę. A poza tym nie mam się do kogo przytulić, więc...
- Czy ty mi coś insynuujesz?
- Tak, żebyś spał ze mną, bo nie mam mojego pana misia, który został gdzieś na łóżku w moim pokoju.
- No skoro proponujesz...- nic nie odpowiedziałam a on wskoczył pod kołdrę i objął mnie. Brakowało mi tego cholernie. Czułam jak jego mięśnie wbijają mi się w plecy. Uwielbiam to.
- Dobranoc -powiedziałam bardziej się do niego przytulając.
- Dobranoc księżniczko - odpowiedział tak cicho, że myślał, że nie usłyszę, ale ja i tak usłyszałam. Zaraz, czy on powiedział KSIĘŻNICZKO?! Ooooo jak ja uwielbiam jak on tak do mnie mówi. To jest takie słodkie. W jego objęciach natychmiastowo usnęłam.