Rozdział 37
Obudziłam się na podłodze a dokładniej pod łóżkiem. Aha, spoko. Wypełzałam z pod mebla i oświeciło mnie słońce. Rozejrzałam się ale nigdzie nie ujrzałam piłkarzyny. Wyszłam na korytarz skąd można było usłyszeć dobrze mi znane głosy. Zeszłam i zobaczyłam jak przy stole siedzą Dawid, Pique i Fabregas kolorujący kolorowanki które podejrzewam należą do Daviego. Ale tylko tak podejrzewam. A Neymar biedactwo stał przy garach.
- O patrzcie! Moja zguba się znalazła!- krzyknął Dawid i podbiegł do mnie dając miśka.
- Z tego co wiem to ty się gdzieś wczoraj zgubiłeś a dokładniej w domu u Cesca.- odpowiedziałam przytulając się do Kwiata.
- Zaraz zaraz zaraz Francescu nie wiem jakie masz drugie imię Fabregasie czy ty mi o czymś nie powiedziałeś?! Zdradzasz ty mnie!- podniósł się Piqué.
- Nie to nie tak Gerciu! Uwierz mi! Ja ci wszystko wyjaśnię! - Fabregas o mało się tam nie rozpłakał biedaczyna.
- Zdradzasz mnie powiedz mi to prosto w oczy! Nie okłamuj mnie już dłużej!
- Nie nie zdradzam cię, błagam nie odchodź ide mnie! Jesteś dla mnie jak ketchup do frytek!
- Do tego twierdzisz, że jestem gruby! Beszczelność!
- A ty to też niby taki święty co! A kto ostatnio nie przyszedł na pastowanie płytek bo musiał z dziećmi zostać?!
- Tu mnie masz... - Piqué chyba zwątpił. I ja też.
- A poza tym nie bądź taki zazdrosny przecież ty wiesz, że ty jesteś takie moje 50 twarzy Grey'a - podszedł do niego od tyłu i zawiesił mu się na szyi. Nie żebym ja była nietolerancyjna ale z tymi mizianiami to nie przed moimi oczyma.
- A ty takie moje 50 saszetek Earl Grey'a. Wiecznie nie wypażony. Ja wszystko rozumiem, że masz nowych przyjaciół, ale pamiętaj, że ja też jeszcze isnieje i nie zamierzam z nas rezygnować bo jakiś tam Dawid stanął między nami.
W międzyczasie podszedł do mnie Neymar, który aż płakał. Brawo on.
- Ej ja tu jestem! RANISZ MNIE! - oburzył się Kwiat.
- Dobra nie róbcie sobie krzywdy, idźcie umyć ręce i siadamy do śniadania. Bez żadnej dyskusji! - rzekłam a oni jak w wojsku poszli bez jedego pisku. Ma się ten talent władzy.
- Wow, jak ci się udaje tak szybko ich uciszyć ? Mi to by z godzinę zajęło. - posiedział Ney stawiając karton soku na stole.
- A bo widzisz... Trzeba mieć to coś. A tak w ogóle to jakim cudem ja się znalazłam pod twoim łóżkiem?
- A bo wiesz... Zaszła taka sytuacja... Skopałaś mnie całego, dostałem z plaskacza ze 4 razy, powiedziałaś, że ten dupek dostanie za swoje, coś tam jeszcze mamrotałaś że pies ma nie jeść jakiejś konserwy bo to jest twoje jedzenie potem wstałaś, położyłaś się na podłodze i zaczęłaś się dziwnie drapać, więc musiałaś się tam przeturlać chyba. Ja nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie, ale mnie to bolało i nie wiem czy nie będę miał siniaka! a i nie polecam najtańszej karmy, podobno nie świeża- zaczął się śmiać i uciekać. Goniliśmy się przez cały dom aż w końcu kiedy go miałam ta ślepota potknęła się o dywan. I upadł a ja na niego. Dziwna sytuacja.
- Wiedziałem, że na mnie lecisz...
- Chyba w snach...
- O nie. W snach robimy o wiele wiele wiele lepsze rzeczy, ale tego się dowiesz jak zostaniemy sami.
- Debil.
- Nie, ja jestem Neymar, ale miło mi poznać.
- Jakiś ty jesteś zabawny
- Wiem, ma się ten talent
W tym samym momencie wróciła święta trójca z łazienki.
- Uuuu to my chyba o czymś nie wiemy...
- My rozumiemy, że osoby takie jak wy współżyją ze sobą i to bardzo obficie, no ale od takich rzeczy to jest internet!
- A tak poza tym to nawet popcornu nie zrobiliśmy, żeby ewentualnie pooglądać przedstawienie!
- Pogięło was coś! Nic tu nie zaszło! - krzyknęłam zbulwersowana.
- A miało? Bo jakby co to ja chcę zostać chrzestnym!- zgłosił się Pique
- Ej no! Ja chciałem być! Oburzył się Dawid
- To ty będziesz chrzestną, dobrze?
- Pasuje mi - poszedł i usiadł na krześle i zaczął jeść a reszta za nim. No a ja sobie tak wygodnie leżałam na Neymarku.
- Amelia... - zaczął Ney.
- Tak?
- Mam taką nietypową prośbę i nie bierz jej sobie do serca, ale czy mogłabyś ze mnie zejść bo róg dywanu wbija mi się w żebra.
- Wiesz... Mogłabym, ale jest mi tutaj tak przewygodnie, że chyba twoja prośba jest jakby niewykonalna.
- Mam cię zwalić?
- Sam się zwalaj!
- Amelia nie gwałć biednego Neymara bo nie będzie miał siły na wieczór!- krzyknął Gérard z buzią wypchaną tostem.
- Gerard daj zakochanym spokój! Bo się jeszcze zniechęcą a wtedy już chrzestną nie zostanę!
- No to masz problem. - Fabregas zaczął śpiewać i tańczyć "Problem" Ariany Grande, ja z moim piłkarzem się ogarnęliśmy i poszliśmy do stołu jeść a Gerard karmił Dawida kaszką. Śniadanie na wesoło. Kiedy wszyscy spożyli już swój posiłek nasze sprzątaczki a dokładniej Cesc z Pique posprzątali wszystko bo stwierdzili, że oni nie będą żyli w takim syfie i nieładzie i sprzątali a my we trójkę poszlimy do salonu i siedliśmy na sofie.
- No to opowiadajcie dzieci od kiedy jesteście razem? Kiedy ślub? Kiedy Neymar Junior do kwadratu? Kiedy wy na wszystko znajdziecie czas, bo pierwszej młodości to wy nie jesteście, bądźmy szczerzy. - zaczął Kwiat.
- Wiesz... Tak naprawdę to razem nie jesteśmy, dzieci ani ślubu nie planujemy, jesteś w tym samym wieku co ja więc obrażasz sam siebie czubku - odpowiedziałam chichrając się.
- Jak to nie jesteście razem?! Ale przecież spałaś u niego i gwałciliście się na podłodze... To znaczy, że skoro nie jesteście razem a tak się zachowujecie to może znaczyć tylko jedno... jesteście w stanie przedbyciorazowym! W końcu doczekam się małych juniorów! Moja dziewczyna będzie szczęśliwa, że w końcu coś mi się w życiu udało z własnej woli! Nawet nie wiecie jaki jestem szczęśliwy! - pobiegł się chyba pochwalić, ale ja nawet nie wiem czym. Chociaż w sumie fajnie by było znowu mieć go tylko dla siebie i tak przytulać, całować i inne... Dobra, ogarnij myśli dziewczyno.
- Powiem ci, że ten Dawid zaczyna mi się podobać, ale niech cię tylko dotknie to ja dotknę go
- Jaki ty groźny. A poza tym to dlaczego ma mnir nie dotykać? Przecież jest moim przyjacielem
- Tak sobie głośno myślę, nie słuchaj
- Nie no powiedz, czemu ma mnie nie dotykać?
- Bo jesteś moja i żaden inny facet nie ma prawa cię dotykać, jasne? -zatkało mnie.
- Kto ci powiedział, że jestem twoja?
-Ja.
Ty to sobie możesz...
- Nawet nie wiesz jak dużo mogę...
- No co na przykład?
- Mogę teraz wziąć twoją twarz i zrobić to - przysunął się i mnie pocałował. Tee dziwne uczucie w brzuchu nawraca. Ale to jest takie super jak on całuje.
- Ja wiem, że to nie jest odpowiedni moment, sytuacja i miejsce, ale chciałbym cię spytać czy nie chciałabyś ponownie zostać moją dziewczyną?
.-...........