photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 LIPCA 2015
Rozdział 26

Jak ja nie nawidzę jak mnie ktoś budzi o 7 rano! Ale ten ktoś niech wie, że już jest martwy. Ciężko było ale wyszłam z łóżka i podeszłam do komody gdzie leżał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam znany mi numer. Odebrałam.
- Zakład pogrzebowy "Wstawaj!", w czym mogę służyć?- spytałam. Na Dawida to zawsze działa. I miejmy nadzieję, że teraz znów tak będzie.
- Ups, przepraszam to pomyłka - szybko się rozłączył. Znowu się nie pomyliłam. Że on dalej nie rozpoznał mojego głosu. Co za sierota z niego. Szybko wróciłam do łóżka i powróciłam do czynności jaką był sen. Wstałam jakieś 4 godziny później i skierowałam się do kuchni, gdzie zgasiłam moje pragnienie sokiem pomarańczowym prosto z lodówki. Potem poszłam do łazienki gdzie się umyłam i ubrałam. Kiedy byłam gotowa zaczęło mi się nudzić, więc wzięłam laptopa i weszłam na skype to może sobie z kimś pogadam. Dziś mam zaszczyt porozmawiać z... Fabregasem. Czuję, iż to będzie bardzo ambitna rozmowa. Po dwóch sygnałach w końcu odebrał.
- Witaj poczciwa niewiasto. Jak się mniewasz? - spytał bardzo poważnym głosem. I co dziwne siedział w garniturze. Może idzie na jakiś pogrzeb?
- Witaj. Wiesz do nie dawna powiedziałabym, że dobrze ale zastanowię się nad odpowiedzią... A co tam u ciebie i reszty rodziny?- spytałam miejąc nadzieję, że zacznie gadać normalnie.
- Zaiste dobrze. Moja osoba wczoraj zakupiła sobie nowy czyściciel parowy o kolorze różu indyjskiego z dodatkiem różu pompejańskiego i akcentami koloru majtkowego. Jest zaiste piękny i nadaje się do czyszczenia dywanów jak i wykładzin i paneli. Moja córka wysmarowała mnie wczoraj bitą śmietaną a żona ma zrobiła sobie nowe paznokcie. A jakie ty sobie nowości zakupiłaś?- wskazał palcem na mnie.
- No niestety w ostatnim czasie nic nie zakupiłam, przykro mi, ale mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia
- Jaka to propozycja?
- Żebyś zawołał swoją żonę, a sam poszedł zobaczyć czy cię nie ma Gerarda albo coś innego
- Mógłym stąd iść, lecz niestety moja wybranka serca poszła z naszym dzieckiem na targ by kupić pożywienie na najbliższe dni byśmy nie zdychali z głodu. Poczekaj słyszę, iż ktoś tam nadchodzi...- wstał z miejsca i poszedł zgaduję, że do drzwi, bo po chwili było słychać witanie się tych sierot, czyli Fabregasa, Pique i Alvesa oraz jakiegoś bardzo znajomego głosu, tylko nie mogłam rozpoznać, kto to. Minutę później wszyscy przyszli w miejsce gdzie rozmawialiśmy wcześniej, czyli do salonu. Pique z Danim, którzy weszli na początku też byli w tych garniturach i gadali jak ludzie ze średniowiecza.Może im się epoki pomyliły. Przywitali się i pobiegli do kuchni zgaduję, że po ciastka. I na końcu wszedł ten znajomy głos.
- Wiesz co Cesc... Ja zadzwonię później - powiedziałam szybko i się rozłączyłam by mnie nie zobaczył. Pewnie każdy się domyśla, że chodzi mi o Neymara. Nie chcę z nim rozmawiać. Znowu to cholerne dziwne uczucie! To uczucie tęsknoty połączone z smutkiem. Bądź silna! Tak jak zawsze!. Dobra dziewczyno ogarnij się, nie ma co się nad sobą użalać. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Kwiata, żeby do mnie przyszedł bo mi się nudzi. Po 10 minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi. Mamy taki zwyczaj, że jak któres przychodzi to zwykle nie pukamy, tylko czujemy się jak u siebie.
- Witaj damo, jak się miewasz?. - powiedział i pocałował mnie w rękę. Kolejny zaczyna! Co oni się zmówili!
- Mów normalnym polskim językiem albo wynocha! - wskazałam palcem na drzwi.
- Masz jakiś problem?
- Tak mam!
- To chodź, zaparzymy naszą ulubioną kawę i porozmawiamy o tym - złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni.
- Ale ja nic chcę pić kawy, bo mi się nie chce w ogóle pić
- A co mnie to! Zrobimy jak te babki w reklamie i napijemy się kawy jak dwie najlepsze przyjaciółki i bez dyskusji! - włączył czajnik po czym wsypał kawy do kubków.
- Jednak Michał miał rację... Jesteś niedorobiony a twoi rodzice zanim cię zrobili się czegoś najarali, bo to nie możliwe, żebyś ty był taki głupi sam z siebie! - odeszłam od blatu i usiadłam na kanapie i czekałam na Dawida, chociaż w sumie może mu pomogę bo sobie krzywdę zrobi i będzie na mnie. No więc wróciłam do kuchni a on akurat zalewał kawę.
- Pomogę ci, żebyś przypadkiem nie wylał - podeszłam i wzięłam jeden kubek po czym wróciłam na wcześniejszą miejscówkę a Kwiat usiadł koło mnie i walnął nogi na ławę, która stała obok.
- No więc muszę ci coś powiedzieć ale boje się jak zareagujesz, bo to co ci teraz powiem może być dość dziwne dla ciebie... No więc Amelio ja Dawid Kwiatkowski urodzony 1 stycznia 1996 roku w Gorzowie Wielkopolskim oświadczam ci, że mam dziewczynę- powiedział a ja nie mało nie wyplułam kawy, którą miałam w buzi. Przełknęłam ją i otworzyłam szerzej oczy.
- Ty masz dziewczynę?! Prędzej bym się spodziewała, że mi kaktus na palcu urośnie, ale poza tym to się cieszę - wstałam i przytuliłam sie do niego.
- Dziękuję, że mnie wspierasz , to wiele dla mnie znaczy
- Spokojnie teraz najważniesza część.... Jak ma na imię? Ile ma lat? Gdzie mieszka? Czy jest ładna? Znam jej rodziców? - no co? Muszę wiedzieć na co się przygotować po rozstaniu! Wątpię, żeby wybranka jego serca wytrzymała z nim więcej niż 2 tygodnie. Sorry, ale dziewczyna z, którą był nadłużej miała na imię Martyna i byli razem 10 dni, więc długiej przyszłości im nie wróżę, chociaż może czas na zmiany.
- no więc ma na imię Karolina, ma 19 lat, mieszka w domu i jest piękna. - powiedział i lekko się zarumienił.
- A ile się znacie?
- 5 miesięcy, ale ja jak byśmy się znali całe życie... Ona jest taka... Cudowna, że mi słów brak.
- Ty się naprawdę zakochałeś.... W końcu mój mały Kwiatek rozkwitł.- zaczęliśmy się śmiać.- A poza tym to chciałabym ją poznać. Może poszli byśmy do kina albo gdzieś?- spytałam z zapałem
- Zwolnij trochę. Nie chcę, żeby pomyślała, że ją zdradzam.
- Niech się nie martwi, ja jej na pewno nie zagrażam - w tym momencie zadzwonił mój telefon. Chyba jakiś hiszpański numer.
********************
- Halo?
- Halo? Dzień dobry tu doktor Loreto. Czy pani Amelia Rodriguez?- spytał jakiś doktor po drugiej stronie słuchawki. Nie myliłam się to był Hiszpan. Tylko dlaczego doktor?
- Tak to ja, a o co chodzi?
- Otóż pani ojciec właśnie został przywieziony na OIOM z powodu wypadku. Jest w krytycznym stanie. Ma połamane żebra, wstrząśnienie mózgu i zapadnięte płuco. - powiedział a ja o mało nie padłam tam na miejscu. Poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy.


Przepraszam was, że rozdział jest dopiero teraz ale przez najbliższych pare dni byłam u babci u, której nie mam zbytnio internetu . Ale dobra wiadomość. Przez ten wolny czas trochę napisałam, więc postaram się dodawać :) Nie będę was zanudzać. Miłego dnia :*

Komentarze

neymarzetes BOSKI!!!!!!! Kochana nie mogę doczekać się następnego;****

PS:przepraszam za nieobecność;-(
02/07/2015 19:22:40
neyforever A więc ten jakże wymuszony komentarz zacznę od tego źe rozdział jest po prostu boski :) pomijając oczywiście fakt, że obrażasz mi tu Kwiata, bo przepraszam cię bardzo ale aź taki głupi to on nie jest. I to że jej ojciec miał wypadek było po prostu chamskie! Ona nie tak miała się znaleźć w Barcelonie! Ja tutaj protestuję! A poza tym to czekam na next :*
02/07/2015 15:14:39
neyforever18 Fantastyczny rozdział *-*
02/07/2015 14:33:32