Ot, zdj. przypadkowo wybrane... Ja nic nie pamiętam.
Śniło mi się że byłam... cóż polimorfem. Większość czasu robiłam z ludzi idiotów jako zgrabna blondynka, gryząc słownie i z wyższością w rozmowie udowadniając wszystkim, że są w błędzie.
Jak to w snach najbardziej niesamowity jest punkt widzenia. Mianowicie jako "ona" z łatwością skracałam swój czas reakcji i mogłam podziwiać świat jak na zwolnionym filmie. Oczywiście skombinowałam sobie nóż, z wąskim profilowanym ostrzem. Piękny. I przy dostępnej szybkości śmiertelnie niebezpieczny.
Wiecie jak to jest czerpać satysfakcje z poszatkowania bandy osiłków przekonanych o swojej wyższości?
I z sadystycznym uśmieszkiem stwierdzić, że strach to nakaz instynktu.
Boje się tej babki, którą wtedy byłam, ale równocześnie uwielbiam być nią. To jest prawdziwa Nitra. Okrutna sadystka, która nie musi się niczego obawiać. A równocześnie potrafi pomagać przypadkowym osobom nie dostając nic w zamian.
Myślałam nad jej historią, ale jak mogę o niej pisać, skoro nawet jako ona nie rozumiem jakie naprawdę ma motywy.
"Kim jestem? Wszystkim." - Właściwie ona nie jest tylko bywa. Jest w niej coś co przyciąga, fascynuje ale i coś co przeraża i odrzuca.
"Wystarczy, że uwzględnisz wolność, światło, nadzieję, wiatr i zmiany."- Sama sobie wybrała taki sztandar, ale nie powiem, żeby się trzymała czegokolwiek. A jednak częściej jest sympatyczna.
I dziwna. Boginka, która ma gdzieś religie.