Prolog.
Nie zawsze życie nas rozpieszcza. Czasem potrafi nam dać w kość& Tak właśnie myślałam idąc szkolnym korytarzem. Ktoś nie znający sutuacji mógłby pomyśleć, że jestem szczęściarą. No bo , nie pochodziłam z biednej rodziny, w sumie miałam wszystko czego sobie zażyczyłam, miałam rodziców, dziadków, a nawet parę osób na ,które zawsze mogłam liczyć. Jakby nie patrzeć miałam wszystko& wszystko oprócz jednego. Potrzebowałam rodziców, nie takich ,którzy zostawiają pieniądze na szafce i przez miesiąc ich nie ma. Prawdziwych , którzy byliby wtedy gdy ich potrzebuje&
-Liz !- z zamyślenia wyrwał mnie głos kumpla.
-Tak ,Max?
-Ocknęłaś się? O czym tak myślisz?
-O księciu z bajki , takim na białym koniu.- odpowiedziałam mu i ruszyłam w stronę wyjścia.
Czasem to mam go ochotę udusić,niby jest miły, ale to nie to samo co kiedyś, ciekawe czy będzie za mną tęsknił ?