photoblog.pl
Załóż konto

Czas na relację najlepszego konceru ever.

Przeziębiłam się, moje gardło wewnętrznie umarło, ale pisać mogę także trzeba nadrobić poprzedni tydzień. 

W sobotę pojechałam z Zosią do Wrocławia na Hollywood Undead. To jej ulubiony zespół, ale byłam na ostatnim koncercie HU w Wawie w 2016 i bawiłam się cudownie tym razem też sądziłam ze tak będzie. To przeszło moje oczekiwania. Jak się cofnę do tamtego czasu.. Niefajny okres przed samym pisaniem egzaminu zawodowego. Moja samoocena i życie wtedy poleciało. Potem koncert. Before i after. Poznanie tyyylu ludzi. Trochę dram (ale co to za życie bez dram). Powrót o 7 i wanna z PRL nad którą śmiałyśmy się z Zosią nad tym co właśnie się wydarzyło. A teraz? Poznań. Studia. Ostatnio żyłam tylko nimi. Postawiłam sobie cel i się udało. Sesja jak i każde kolokwium zdane w pierszym terminie. Średnia powyżej 4 więc stypendium rektorskie coraz bliżej. Ale żeby nie było że Hana żyję tylko nauką, czasem też musi się wyszaleć. 

A więc wracając do soboty. Pociąg i do Wrocławia. Byłam tutaj drugi raz, ale za pierwszym razem to było tylko kilka godzin. Teraz to był calutki weekend. 

Ogarnięcie hostelu. Wino. A potem na miasto spotkać się z Sebą. Szukanie krasnali xddddd Nie wiem, dalczego ale miałam rwanie dresów. O.o Skończyliśmy w Pijalni. Prawdopodobnie tam zdobyłam moją pamiątkę, która zdobi moje udo od tygodnia. Ma 10 cm i jest cała fioletowa. Może podczas tańców a może podczas skakania po kegach. Tutaj chcę podziękować Kubie, któremu nie podziękowałam osobiście. Przydałeś się nam wtedy ;p Dalej znowu krasnale. Dwóch nerdów dołaczyło się do naszej ekipy. Ryneczek we Wro taki ładny nocą, a tu słyszysz Barkę to czemu by nie pospiewać z nimi. A potem czemu by nie pójść z tą grupą studenciaków na densy w disco. Tym bardziej, że oni wiedzą co to Kraśnik Fabryczny. Naaasi! Lubelskie zobowiązuję więc wylądowaliśmy w Banana club. "Ojej patrz jak ja święcę. Idziemy" Muzyka na wiadomo jakim poziomie ale przy takim towarzystwie bawiłyśmy się idelanie. Poza faktem kłócenia się z managerką. Na szczęście odzyskałyśmy rzeczy bez bawienia się w monitoring i policję. Dzień się kończy i zaczyna się najważniejszy. Dojechała reszta ekipy. Picie u Seby. Rosołek bo niedziela to trzeba zjeść rosołek. Gdzieś na Kazimierza Wielkiego mają najlepszy. Polecam! Z rosołku pod A2 na koncert. Ze środka kolejki na samym początek do znajomych z Undead Army. Przyjechał nasz znajomy z Tych. ^^ Z Rafałem (to nie Rafał, ale ja mam pozwolenie tak mówić) Wspominaliśmy ostatni gig. Jeszcze więcej %. Mój szok. Nie wiem co to za heheszki ale dwie osoby przypominały mi klony dość bliskich osób z przeeeszłości. O.o Why? 

Samego koncertu nie potrafię opisać słowami. Pierwszy i drugi rząd. A kiedy się odwracałam widziałam najszczęśliwszą osobę na ziemi. W życiu jej takiej nie widziałam. Nawet jak ta parka zaczęła narzekać na widoki zasłaniające im scenę.(tu zachowam szczegóły dla tych którzy byli, ciiii). Co do supportu. Nie mój klimat i nadal nie mogę zrozumieć niebieskich dresów z klapkami, ale okay. Wielu osobom się podobało a to się liczy nikt nie chciał drugiej Attili albo Barki czy Ścierniska. Riot miazgą. Hear me now od którego tak na prawdę zaczęłam ich słuchać, a teraz słyszałam drugi raz na żywo. Nie potrafię opisać emocji, które targają podczas koncertu, to po prostu trzeba przeżyć. 

Końcowe łapanie fantów i cooo. Złapałam setlistę! A raczej dostałam ją praktycznie w rączki. Ten moment kiedy trzymasz kawałek kartki jakby to był wygrany kupon z lotka na kilka milionów. Gdy dajesz go siostrze, której oczy świecą się jak dwie zapałki. Źle. Jak rakieta po wystartowaniu. Jak słońce kiedy daje po oczach gdy chcesz spać. Ja też Cię kocham Zosia <3 Dalej w szoku do kolejki po kurtki i merch. Tylko my z końca potrafimy wejść na sam początek, a nikt nawet nie zacznie krzyczeć co my wyprawiamy. Szkoda, że Seba nie miał tyle szczęścia xd Ale skończyło się dobrze. Czapeczka HU na głowę i na żarcie. Zebraliśmy ekipę, która z każdą godziną coraz bardziej się wykruszała. Ale chociaż przez chwilę mogłyśmy być w gronie znajomych, których tyle nie widziałyśmy. Została Ada i my. Brian (fotograf HU) wstawił snapa z rynku. Patrzymy 40 minut temu. Nie ma szans, że jeszcze są, ale możemy się przejść w końcu nie będziemy tu tyle siedzieć. Jednogłosnie wyszłyśmy (znowu) z Pijalni. Trzy razy przeszłyśmy rynek. Uznając, że trzeba coś dalej zrobić bo to nie ma sensu i robi się zimno. Dołączyliśmy do grupy Walijczyków, dostałyśmy po ogromnej czerwonej róży od Polki, która poprosiła nas żebyśmy poszły z nimi. Okay to idziemy! 

Kilka kroków później..

Stoimy przy grupce ulicznych grajków. Ktoś jara się moimi włosami, Ada blada jak ściana Zosia wchodzi w gitarzystę. Ohooo. Zza okna widniała szara głowa. O Boze! To Danny! Tu zaczyna się sen. Bo kiedy to piszę wciąż uznaję że to bajka muszę patrzeć na ścianę z pamiątkami zeby w to uwierzyć. 

Emocje i co teraz? Wchodzimy? Stoimy? A tu puk-puk w szybę. J-dog macha nam i zaprasza do środka. Znacie to uczucie, kiedy przytulacie się do kogoś kto istnieje gdzieś na drugim końcu świata? Ja poznałam je właśnie tego dnia. Owszem hugałam Bena Bruce'a czy Denisa z AA, ale teraz byłam w pubie z zespołem i piłam z nimi piwo. Z tego wieczoru pamiętam tylko Danny'ego i jego wiekie oczy oraz to jak jadł nasze róże. Tak wcinał płatki na naszych oczach. Liście też. J-dog, który krzyczał przez cały pub że jestem jego książniczką. Tyle razy usłyszałam "Hana", które tak cudownie rozbrzmiewało w uszach. jak już mowa o cudowności to odnoszę wrażenie że Danny bardzo lubi zapach róż. Nie mógł przestać jej wąchać. Nauka polskiego też im dobrze poszła. J-Dog i jego mam małego kutasa. Brian, który powiedział, że pamięta jak to właśnie mi dawał setliste. Błogosławieństwo HU dla Zosi xd To nadal sen. Podpisywanie setlisty czarną słomką. Zosia ucząca tańczyć członka ekipy HU, podczas gdy J-Dog to nagrywał a potem dał jej swój telefon żeby wpisała swoją nazwę na insta do wysłania filmiku. Na koniec wspólne zdjęcia. Nadal brzmi jak bajka. Powrót do Moona był najbardziej emocjonalnym momentem. 

Poniedziałek zaczął się małym zwiedzaniem Wrocławia. Spotkaniem z Eliaszem i Piotrkiem. ^^ Później na dworzec do Dominika. Znowu spotkanie z Eliaszem i Piotrkiem. Na koniec Michał. W ogóle to lubię gołębie, na dworcu we Wro są uroooocze. 

Powroty. Długie powroty. 

Teraz trwa depresja pokoncertowa i czekamy na kolejny koncert.

To się nazywa najlepsze wykorzystanie każdej sekundy. 

A w planach Arktyczne Małpki. Woodstock. Pewnie o wiele więcej. 

 

 

 

Dziękuję Zosia. 

Ten koncert faktycznie nas bardzo zbliżył. 

Po tych miesiącach, po czasie kiedy nawet w domu się nie widziałyśmy bo Ty praca ja studia. Wreszcie spędziłyśmy czas razem. Co prawda brakuję mi tej wanny z PRL, ale była pokoncertowa jajecznica więc mogę przymknać na to oko.

 

Kończy mi się miejsce w notce. Wow. Ciekawe komu się będzie chcało tyle czytać. xd Najważniejsze że zostanie to w miejscu gdzie zapisuje się cała historia od moment kiedy zaczełyśmy życ po swojemu. Nawet jeśli znikam stąd na jakiś czas zawsze wracam. Czasem wspominam stare wpisy, patrzę jak się zmieniłam. 

 

 

Jedno jest pewne pozostanę Haną, tą w naturalnych (czytaj niebieskich) włosach. Wszystkim polecam czerpać z życia garściami i najważniejsze być sobą. Ja też się już tego nauczyłam. Błędy uczą i BŁEDY SIĘ POWTARZA. Hmm po prostu róbcie to co uważacie za słuszne.

 

Hana

 

Hollywood Undead - Bad Moon

 

 

 PS. Pierwsze zdjęcie nie jest moje, ale fotograf zrobił piękne ujęcie *_*

 

 

 

 

 

Dodane 24 LUTEGO 2018
463
nocere Kocham Cię <3
24/02/2018 21:15:54
nightmarealice <33
24/02/2018 22:31:02

Informacje o nightmarealice


Inni zdjęcia: Z wycieczki kagooolloPłacz mnilchasZ nią kagooolloLotnisko Chipina bluebird11Ja kagooolloW Koloseum nacka89cwaNadejszła ta chwila judgafPrzy Koloseum nacka89cwa... maxima24... maxima24