Nie widzę sensu
odzywania się
jeśli nie mam nic ciekawego
do powiedzenia.
Jestem uczulona
na zbyt nachalne
kontakty ludzkie.
Najlepiej czuję się sama,
w swoim własnym towarzystwie.
Wśród swoich własnych
żółtych ścian.
Wśród swoich zakurzonych mebli,
które dużo już widziały,
dużo słyszały,
dużo przeżyły,
przesiąkły moim zapachem,
wspomnieniami.
Wciąż słuchają
mojego płaczu w nocy,
moich rozmów ze sobą,
moich myśli wypowiadanych na głos.
Są przy mnie,
ale co się z nimi stanie,
kiedy ja odejdę?
Ktoś zedrze bezuczuciowo
tapety ze ścian,
które codziennie czuły
moją bliskość,
mój dotyk,
opieranie się plecami.
Zostanie tylko naga ściana.
Szara.
I nikt więcej na nią nie spojrzy
z uczuciem.
A może
nasz związek
jest na tyle ścisły,
że i ta
szara
naga
ściana
kiedyś zatęskni za mną.
Późno przyszedł sen.
Przyszedł i był zły.
Nie gniewaj się kochanie.
Umarłam wczoraj
-w wannie.