Ide przez miasto.
Ciągle przed siebie.
Dookoła ciemno.
Przedzieram ciszę
moim cichym stukaniem
stóp.
Rozproszone cienie gdzieniegdzie.
Ściga mnie nikłe światło lamp samochodów.
Błądzę.
W ręku trzymam moje kudłate myśli.
Odwiedziłam dworzec.
Zawsze fascynowały mnie pociągi.
Gnały przed siebie,
bez umiaru.
Peron trzeci.
Odjechała ciężka maszyna
z jedenastoma wagonami.
Znów cisza.
Cisza to dobry moment
na zaprzyjaźnienie się z tym
co czyha w ciemności.