Moje życie staje się coraz bardziej kapryśne. Rzucanie kłód pod nogi i kopanie dołków - tak chyba można to nazwać. Przygnębia mnie wszystko, co mnie otacza. Czekam na silny wiatr, który pozwoli to wszystko znieść, ale nie zapowiada się na nic poza chwilowym powiewem. Na tydzień zapomnę o problemach, a co dalej? Wszystko się tylko piętrzy i przybiera monumentalne rozmiary widoczne już zza horyzontu. A wam się wydaje, że jest wszystko super. Po prostu trzeba przybrać postawę obronną, zamiast uciekać. I tym razem tak zrobię. Nie złamię się, bo życie jest piękne. Musi być.
Odnoszę wrażenie, że moje fotografie są do D i nie robią na nikim wrażenia, jak tylko na dumnej mamie. Cóż, być może powinnam się zastanowić nad znalezieniem innego hobby, żebym przestała psuć ludziom wrażenia estetyczne i już skończyli mnie gnoić za brak profesjonalizmu.Czy wszystko co się robi z miłości, musi być profesjonalnie?