.. Nowe możliwości, kolejne postanowienia, wszystko nowe. Blog też. Bo stary chyba z powodu swej starości przestał działać. A szkoda, bo miło było.
Od czego zacząć? Może od Sylwestra. Spędzony w domu, z Młodym, i starszą siostrą. Bo młodsza imprezować poszła, a co! Kiedyś trzeba zacząć pobudzać swoj ukryty alkoholizm na który cierpią wszystkie samotne kobiety w moim domu. Te mężate (czyt. mama) również cierpią na tę przypadłość. Bo taki mąż to jak z koziej dupy trąba.
Zapowiada się więc rok 2009 spędzony w domu na niańczeniu. Ale wcale mi nie smutno. Nawte się cieszę chyba. Bo dziecko mnie hamuje. Gdyby nie Młody, pewnie latałabym na wszystkie imprezy jakie się odbywają w pobliżu, Chlała ile się da (ile się nie da też). Krótko mówiąc - zwykła suka zrobiłaby się z matki, a takich nie brakuje na świecie.
Jako, że Młody bywa bardzo absorbujący, często nie mam czasu na umycie głowy, jedzenie, wypindrowanie się, o prowadzeniu pamiętnika nie wspomne. A to fajna sprawa, bo czasami jak naszło mnie na wspomnienia to padałam ze śmiechu przeglądając archiwum myloga. Ale dosyć o gównie.
Siostra S. przyjechała w grudniu podobno na tydzień ale coś sie musiało przedłużyć bo tkwi u mnie po dzień dzisiejszy. I nadal nic nie zapowiada, aby się wyniosła. No cóż... Samotność doskwiera nie tylko mnie, a ona bardzo niekorzystnie na umysł wpływa, tak więc nie bardzo wiadomo co ze sobą zrobić i jak polepszyć swoje życie. Jedyne na co stać moje domowniczki to kupno Imprezji w pobliskim alkoholowym, wypicie jej aż do dna i pójście spać aby dnia następnego tę czynność powtórzyć. Jako iż jest nas w domu aż trzy, Impresji zabraknąć nie może, a jak już to się zdaży (barrdzo rzadko) to w zastępstwie w ruch idzie likier, Finlandia, Cin Cin, cokolwiek aby tylko kopało.
Się matka chyba za bardzo upodobniła to cały czas wymienianych domowniczek, bo o czymś zupełnie innym pisać miała a tu ciągle o alkoholu...