Hej :)
Ale mi się dzisiaj udało wykiwać mamę i zostałam w domu haha. Ale nie bez podstawnie! o 23 koleżanka napisała mi że mamy apel i musimy iśc w stroju apelowym, ale rano patrze: stroju nie ma. Więc schodze do kuchni i pytam się mamy gdzie on jest, a ona do mnie: no jak to gdzie? Dawałaś go dwa tygodnie temu do prania.
Nie wiem jakim cudem ona robi pranie co 4 dni, a strój jak był brudny tak dalej jest. Ale są plusy, zostałam w domciu, boli mnie gardełko i wczoraj miałam jeszcze biegunkę. Wysłałam siostre po jakiś GRIPEX bo mnie chuj strzeli. Teraz tkwie nad mamtmą bo przypomniałam sobie, że jest sprawdzian. No powiedzmy, bo wiedziałam od rana ale miałam lenia i udawałam że nie wiem haha.
No i jeszcze muszę napisac sprawdzian z angielskiego, a tak to chyba więcej nauki nie ma. Standardowo 7 godzin, okej przeżyje bo bywało gorzej. No i mam do załatwienia sprawę z matematyczką, bo mi wpisała dwie jedynki do dziennika elektronicznego, i ta jedna jest słuszna, a druga jest za nic i jej kurwa wygarne bo tak nie może być. Potem moja mama sie loguje, żeby zobaczyć ocenki, a tam jedyneczki. Wkurza mnie to, po cholere jest ten dziennik, mama tak to polubiła że wchodzi tam prawie codziennie -.-
No a ja walczę dalej. Z nudów przejrzałam sobie wszystkie moje wpisy, większośc i tak kiedyś usuwałam. Myslałam że te moje napady obżarstwa przyszły tak nagle, ale jak przeczytałam wszystko to doszłam do wniosku że z dnia na dzień się nasilały i zaczeło się do już w lipcu.To widac gołym okiem, ale wtedy nie przybierałam tak szybko na wadze jak teraz, a przecież nie ćwiczyłam! Teraz ćwicze, wiecej się ruszam, ale to nic nie daje bo stosuje nieodpowiednią dietę.
Myslałam że jakoś wytrzymam wieczorem bez jedzenia, ale już teraz jestem głodna i poszłam bo bułkę ziarnistą, ale wiem że na jednej się nie skończy. To chore, nie uważacie? Wiem, że zjem więcej.. jestem prorokiem :o
Przyznam się Wam, że to wszystko doprowadziło do tego że nie raz miałam ochotę iść do apteki po sudafet i brać go i brac, dopóki zołądek mi się nie skurczy. Ale narazie jeszcze po niego nie poszłam. Nie chce w sumie iśc, bo jak zaczne to cięzko mi będzie skończyć, ale z drugiej strony sama z siebie nie przestane jeść tak dużo :(
Zaraz pójdę umyć czupryne i bede oglądać pierwsza miłosć, a potem nie wiem posiedze chwile i lece spać :)
Tak oto zakończe mój kolejny beznadziejny dzień, trzymajcie się ciepło bo coraz zimniej się robi :(
81 dni do ferii
40 dni do Świąt
227 dni do wakacji