Bo nie ma to,
Jak opierdzielić tabliczke czekolady pod humorek...
Nie wiem gdzie on sie znowu ulotnił...
Zamiast się cieszyć...
Mnie bardziej chce się płakać...
Tak po prostu płakać...
Bez jakiegoś konkretnego powodu...
Ostatnio się pozmieniało...
I te zmiany mnie chyba męczą...
Mam być teraz twarda,
Dociekliwa,krótko trzymać,
I jednocześnie kochać i być taka jak wtedy...
Nie pytająca zbyt wiele...
Dająca luz,nie przejmująca sie niczym,
Ale kurwa twarda...
A ja nie potrafie...
Męcze się przez to...
Bo nie potrafie byc słodka..
I jednocześnie ostra...
Będąc słodka wrzucając nagle ostrość w słowa,
Czuje sie jak zimna suka...
A nienawidze sie tak czuć po tak długim czasie...
Czasie bycia grzeczną,słodką,niewinną,ufającą,wyluzowaną...
Teraz siedząc sama czuje sie niepewnie...
Nie wiem czy mam być spokojna,
Czy podejrzliwa...
Mam mętlik w głowie...
Podejrzliwa z uczuciem naiwności...
Nie wiem w którą stronę mam to ogarnąć ...
Ostatnio gubie sie we własnych myślach...
Tak mi Pana teraz brakuje...
Nauczył mnie Pan wiele,
Ale potrzebowała bym teraz wskazówki...
Maleńkiej rady jak sie ogarnąć...
Albo choć motywacji do ogarnięcia...
Chwili gadania o głupotach,żeby wywołać uśmiech ...
Choć głosu by na chwile ukoić serce i rozum...
Wstyd mi troche,że nie jestem do końca taka,
Na jaką mnie Pan wychował...
Ale jak zwykle sie kurwa pogubiłam...
Nie wiem co mam robić...
Nie wiem jaka mam być...
Nie wiem co mam czuć...
Nie wiem nic,prócz tego,
Że jestem kretynką...
Słabą kretynką...
Która kiedyś umiała krzyczeć..
A teraz jest bezsilna i płacze....