nie mogła zapomnieć. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale wydawało się, że wtedy w jego oczach nie znalazła siebie. Jak wampir nie miała odbicia po prostu.
Nieistotny dysonans w jego ramionach.. Czasem tylko tkliwie powiedział coś co zdarzało jej się rozpamiętywać, w czym znajdowała sens tej znajomości... coś co dawało jej nadzieję. Bo był starszy, mądrzejszy. Zawsze miał racje.
Dziś zastanowiła się. Spojrzała w oczy komuś zupełnie innemu i tym razem ujrzała swą uśmiechniętą buźkę. W jej głowie nadal czaiły się wspomnienia; ukryte gdzieś między Pałacem Kultury a Dworcem Centralnym. Nie miała żadnych postanowień. Znów bezmyślnie wypowiedziała w myślach:'carpe diem' i pocałowała go przepełniona czułością.
Tak dawno nie czuła.
----------
panno p. co my właściwie robimy co?