schowałam Cię do kieszeni. Myślałam, że spierzesz się, bo zapomnę Cię z niej wyjąć. Myślałam, że wypadniesz nieopatrznie gdzieś przez dziurę w tych starych jeansach i zgubisz się w szkole, w mieście, w domu... gdziekolwiek.
Okazało się, że przez Ciebie nosiłam tą jedną parę spodni przez cały czas.. Ciągle wyjmowałam Cię z kieszeni i uśmiechałam się słodko wspominając jak mi z Tobą było dobrze. A Ty patrzyłeś na mnie jak zwykle tak samo.. niestety nie udzielając odpowiedzi na moje coraz to liczniejsze pytania.
A dziś. Dziś kupiłam masę pudełek. Pochowałam w nie starannie każdą cząstkę Ciebie ze mnie. Dużo tego było. Stoją teraz te pudełka i zajmują mi całą podłogę... Ciężko mi jest poukładać je do góry na szafę, bo co rusz jakieś spada mi na głowę i rozsypuje się po kątach. W końcu jednak mi się uda no i w końcu to ja zadecyduję kiedy otworzyć je i wspomnieć sobie Ciebie. Nie będę tego robić codziennie, bo pudełka są za ciężkie. Poza tym już nie będę miała czasu aby ścierać z nich kurz... W końcu w ogóle przestane je zauważać jak stare warcaby, czy szachy które od lat już tam leżą.
...