No. Ja i Julka W parku na pochylonym drzewku. Miałśmy zamiar iść na herb i czekać na oklaski tym razem strażaków, ale nie wyszło. Potem był powrót do domku na obiadek. Nakarmiłam Julę dietetycznymi kotletami mielonymi mojej mamy z otrębami, ale jakoś nie skarżyła się, że były niedobre. Nawet jej smakowały
Po obiadku poszłyśmy sobie z pieskiem na moją starą podstawówkę. Pies się wyszalał, Julę ugryzł komar...
Potem na cmentarz poszłyśmy do Klaudii... 2 rocznica... . Na osłodę obejrzałyśmy 'Hairspray' i 'Wild Child'.
Momentami było na prawdę tak śmieszne... No. Fajnie fajnie. Jutro wieczorkiem do Ząbek