photoblog.pl
Załóż konto

Zdjęcie takie, żebym wiedziała o co chodzi, że a propos tego co się dzieje aktualnie w życiu. Ale to życie to jest, nie? Niedawno grałam w gwinta z kim innym gdzie indziej

Akcja sie dzieje, musi się dziać

 

sytuacja jest następnująca : 

koronawirus CoVID-19 opanowuje świat. 180 krajów zainfekowanych. Ogólna panika, rząd nakazał 14-dniową kwarantanne, która, już wiemy, potrwa dłuzej. Wszystko stoi. Życie stoi. Introspekcja.

Wcale nie. Introspekcja trwa od dawna, niezależnie od okolicznosci. Ale, serio, im dłużej trwa tym bardziej dochodze do niczego. Jest ściana świadomosci której nie można przejsć. Której ja nie mogę przejść.

Daily blog o tym co tam. Otóz tudududu..

nic

its a prank BRO, parafrazując moją chrześniaczkę, która parafrazuje mini majka, śmiesznego karła z internetu. Lepiej sie śmiać z karłów niż z chorych.

Ok, wiec co u mnie - dużo, jak zwykle (mówię to z dumą). Ale obiecałam, a raczej postanowiłam że przynajmniej część swoich działań przeniosę do internetu. No a powiedz mi gdzie byc w internecie jesli nie tu ? 

Na dworze zimno zresztą, -5 w nocy, śnieg pada, ja pierdole, w tym marcu to jak w tym garze w którym kiedyś na ulicy łokietka w poznaniu robiliśmy zupę ze wszystkiego, i różne inne rzeczy, włosy obcieliśmy Tomkowi nożem na melanżu kiedys albo jak psy wpadały na domówki, dostałam kiedys mandat którego nigdy nie zapłaciłam i licze na to, że go już nigdy nie bede musiała płacić, ale wiem, że wszystkie stare i zostawione sprawy kiedys wrócą do mnie i bede musiała dorosnąć

 

porzucic wszystko

to wszystko odzyskać

 

Dużo czasu na refleksje, ale im jestem starsza tym mniej refleksji mam. Dziwne chyba, bo tak naprawde wiecej w życiu zebrane a nie wpadam na nic nowego. Może tylko jakieś nowe rozkminy jak - gdzie mieszkali ci wszyscy ludzie którzy mieszkaja w blokach na rubinkowie zanim wybudowano te bloki

więcej retrospekcji, jo. A tak naprawde nic się nie zmienia, jestem w tym samym miejscu, na szczecińskiej, w mordorze - tak, to stąd jestem. Znowu mam kosę z ludźmi, jak 10 lat temu, jak 10 lat temu również melanżuje i niechętnie wracam do domu. Zew woła, a ja nie mam kontroli, i ta potrzeba emocji i potrzeba błyszczeć, żeby nikt sie nie zorientował; że jestem słaba i bezradna. I jak wtedy poczucie, że muszę udowodnic wam wartość. Komu "wam"? Jak te 10 lat temu nocka na kompie z petem w ręku. A dopierom wróciłam z biegania. Chciałabym cos robić, ale wolę mówić, że chcę robić zamiast robić, ciężko ruszyć, ciężko się zmotywować. Nie mogę odkleić telefonu od rąk, skroluje fejsa, odpalam jointa od jointa zeby przepływ dopaminy był niezaburzony. Nie mogę dać sobie chwili luzu na bani, im bardziej chcę znależć siebie tym bardziej woła lustro, atencja, rozpraszacze i to wszystko co nieistotne.

Co jest istotne? To, że mam sweter założony na lewą stronę czy żeby robić sos? Żeby żyć w zgodzie ze sobą czy w zgodzie z resztą? Mów co myslisz czy mysl co mówisz?

Mój człowiek Jakub powiedział jakiś czas temu że jestem pół szaman-pół pato. "Dzięki" czy "spierdalaj" za takie prównanie? Chciałąbym, żeby widziano we mnie dobro i empatie ale patolski gen bierze górę i się WKURWIAM. I tak sie toczy to życie na tej wsi aż się nie zajebię z tego rozstroju, niezdecydowania i dwojakości. Zew woła,ja nie mam kontroli

 

ale dobrze. Nie, wcale nie dobrze, ale kwarantanna się wszystkim przyda. Malarzom, poetom i tym którzy siedzą na chacie i palą jointy. przyda sie i mi, i tobie, i zostawiam to tak do wiecznego edytowania

 

i to jest właśnie moment na edycje, choć może powinien to być moment na nową notkę w związku z postanowieniem prowadzenia daily bloga, ale nie, nie ma to sensu bo nikt tego nie czyta

chociaż myślę czasem, żeby może podesłać paru osobom adres, może ktoś poczyta, może ktos mnie pozna w końcu, bo na ogół to jednak miałkie brodzenie przy brzegu, przy bezpiecznych tematach. czasem sie spotykasz z kimś i ktoś ci opowiada cały wieczór o swojej eks - co nadal nie jest niczym satysfakcjonującym, umówmy się, ale to ciągle więcej niż rozmowy o koronawirusie i jak się sprawuje nasz rząd.

Jak to jest w ogóle z tymi rozmowami które cos wnoszą? Jest recepta na takie, czy nie? Miałam kiedyś patetnt, żeby ruszać po prostu ważne tematy ze zwanego partyzanta, na przykład - blabla bla, jestem zadowolony, na przykład, ze swojej pracy, albo na przykład uważam że koronawirus to nie są żarty , a ja na to nagle, z partyzanta - czy żartem nie jest kurwa twoje życie i kwarantanna na codzień?

otóż nie. O czym  juz pisałam, ale moze napiszę jeszcze raz, żebyś miał ogląd - żartem jest oczekiwanie że ktoś będzie chciał życ jak ja. No widzisz, cóz rzec - każdy inny. I w sumie już jebać te frazesy,że każdy wyjątkowy, nie. Każdy inny, bo widzisz, biologia, hormony, neuroprzekaźniki, bodźcie, a może numerologia nawet i każdy inny ostatecznie - każdy jeden inny skład, inne pierwiastki, choćbyśmy chcieli sie mieć za to samo, nie. Choćbym chciała wierzyć, ze myślimy w ten sam sposób - ciągle jesteśmy różni, ale to przecież spoko, że chcesz siedzieć na chacie kiedy ja mam ochotę szukać akcji. Ostetcznie to dobrze, bo ja nie kumam na przykład giełdy a Ty na przykład ją kumasz,  bo jesteśmy inni, i możemy sie od siebie uczyć. Spoko? Czy nie? 

No właśnie, natalia, spoko czy nie kiedy chcę znaleźć akcje a akcje się nie dzieje?

pewnie, że niespoko, ale piszę to bo to dla mnie trochę terapia, widzisz, piszę do siebie, potem sobie odpowiem i ok. A moze ni ok i mam kind of schizofrenia że musze se ze sobą pogadać?

Dodane 23 MARCA 2020
156