Chyba każdą notkę zaczynam od słów "przeklęta Kanadyjska pogoda", więc i tym razem tak zacznę :)
Przeklęta Kanadyjska pogoda jak zwykle daje o sobie znać. Wczoraj, temperatura wzrosła z -25 do +2. Wszystko zaczęło się topić w ekspresowym tempie. Ulice zalane po brzegi chodników. A dzisiaj? Wszytko oczywiście musiało wrócić do Kanadyjsko-zimowej normy. -30. Tiaa...
Jesień bym chciała. Mój listopad kolorowy.
Tak czy siak przeszły tydzień był bardzo udany, pomimo iż pokłóciłam się ostro z przyjaciółką, ale już zdążyłyśmy się pogodzić, więc w zasadzie nie ma co sprawy nawet wspominać.
Walentynki miałam nadzwyczaj lesbijskie. Pomimo iż mama zapomniała mnie rano obudzić )?!) do szkoły spóźniłam się tylko 15 min. W trakcie lekcji anglika, kiedy to zmuszeni byliśmy czytać jakiś nudny essay, do klasy wparowała Elaine. Stanęła w drzwiach, rozejrzała się na boki i krzyczy "Is Justina in this class?" Nauczycielka tylko wskazała na mnie palcem, a Elaine zza pleców wyciągnęła bukiet białych róż. I typowe "I love you!" na całe gardło. Miło <3.
Po szkole razem z Maria poszłyśmy na lodowisko. I temperatura -25 nie była w stanie nas powstrzymać przed szaleństwem na lodzie przed City Hall. A że wieczór był i lampki wszędzie to się romantycznie zrobiło. A że nas jak zwykle głupawka dorwała do udawałyśmy lesbijki. Mój mhroczny brat akurat się przechadzał koło lodowiska i stwierdził że to "udawanie" wychodzi nam aż za dobrze xD
Pod koniec dnia wylądowałyśmy w kawiarni. Wypiłyśmy tyle gorącej czekolady, że nasza głupawka się pogorszyła, i wyglądałyśmy jak byśmy były pijane. Zaczęłyśmy śpiewać "Low" Flo Rida na całe gardło a potem zebrałyśmy się do domu. Oczywiście wylądowałam twarzą w dół w ponad pół metrowym śniegu, ale szczegół.
W piątek miałam semi-formal (bal organizowany co roku, w hali lub klubie, gdzie wszyscy przychodzą w strojach wieczorowych). Wiecie kto mnie podwiózł? Dustin Hoffman! A tak na Tak się składa, że mój kumpel ma na imię Dustin Hoffman. Ale i tak miło że mnie podwiózł. Więc z Elaine imprezka się zaczęła już u Dustin'a w samochodzie. Bal był super. 5 godzin tańczenia i wygłupiania się. Będę miała powtórkę, bo Maria zaprosiła mnie na jej szkoły semi- formal. W czwartek. W piątek mam wolne. Nie wiem czemu, ale wiem że mam. I dzisiaj też mam wolne. Bo jest "Family Day". A część mojej family jest właśnie w Polsce tata baluje w Warszawie. A ja muszę się zabrać za lekcje... ech...
Na zdjęciu: Jedna z róż co to ją dostałam na Walentynki.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24