Dlaczego co chwile muszę się na kimś zawieść? Dlaczego co chwile ktoś musi mnie ranić? Na prawdę staram się byc dobrym człowiekiem, ale albo jest to niedocenione, albo próbuje być zniszczone. Kiedy już na prawdę chcę sie postarać w 100% to mi się odechciewa, po co mam to robić, po co mam sie starać, po co mam walczyć, po co mam pomagać, po co mam chcieć, skoro osoby, na których mi zależy, które kocham i tak tego nie zauważą. Po co mi to wszystko? Ja się postaram, chce tego, ale i tak ludzie mają w to wyjebane. Ja widze swoje błędy i je rozumiem i staram sie ich nie powtarzać, ale dużo razy jest mi to utrudniane. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie wiem dlaczego mówią jedno, robią drugie. To dlaczego tak robią? To skoro wiedzą, że nie maja zamiaru czegos zrobić, to po co to mówią? Słowa ranią. Łatwo stracić do kogoś zaufanie, trudniej już je odbudować. Pomimo wszystko, rany na sercu zostaja bardzo długo.