Może i pogody nie było, ale taki dzień/dwa, by się magicznie oderwać od codzienności to cudow sprawa. Niemal cała mierzeja wiślana przemierzona, spacer brzegiem morza, trzaskanie fal, mżawka. Jak ja uwielbiam marznąć. 10 km do obwodu kaliningradzkiego. Dziki. W drodze powrotnej trochę Gdańska. Czekam na lepszą pogodę.
Gdy powiedziało się, A, trzeba powiedzieć B. Gdy zaczęłaś to skończ. Tak rozsądnie. Tak trzeba. A co, jeśli ktoś się dusi i chce zupełnie czegoś innego? Jeśli teraz się dusi? No co? JUż sama nie wiem co mam robić. Kogo słuchać. Siebie powinnam- wiem. Ale boje się, po prostu.
Może nie ma co tak serio traktować życia, co będzie to będzie, świat stoi przed Tobą otworem, zadać sobie pytania trzba- czy na pewno chcesz wegetować w pracy której nie lubisz, na etaciku, bo PRZECIEŻ O TO CHODZI W ŻYCIU? Oczywiście ja wiem, że bez pieniędzy się nie da, ale czy nie lepiej mieć ciut mniej ale się spełniać? Sto myśli na minutę. Chaos. Taki, jak ten post.