Chciałbym mieć chłopaka z czarnym foto blogiem
By mnie nienawidził, by był moim bogiem
Z przydługimi włosami, cieniowane, pokryte cieniem i ukryte w cieniu
Rozmierzwione rozwichrzone, cienkie, niewidzialne, transparentne bo ciemne
Z bladą skórą, krem do cery wrażliwej wymieszany z wybielaczem
Żyły krwią podbiegłe, bo żelazo pędzi do żelaza by wyjść na zewnątrz jak najprędzej
Mówiący, że krew czarna, tyle razy wypływająca, sczerniała od tlenu, nie ma tlenu
Od oddechu, który z wdechem napełnia się wilgotnym wnętrzem, niepewnością
By z wydechem miast azotu wypuścić nienawiść z płuc, zwilżając ją gardłem
Z czarnym wnętrzem, kokonem, nieprzebytą myślą, bywałem tam czasami
Nie ma możliwości wejścia, nie ma fasad, progów, bruków, fundamentów
A we wnętrzu niestabilność okryta szczelnie szkarłatem, zamknięte drzwi dębowe
Zamykają wszystko, wszystko zamknięte, wszystko jest dobrze, wszystko zamknięte
I wychudzone ciała, błyszczące szpilki obojczyków i rusztowania żeber i zapadlisko bioder
Aż proszą się o dotyk, i krzyczą bezboleśnie, okryte oddechem, lecz nie dotkniesz
I czarne materiały, i ciemne beznamiętne barwy, i słodki mdlący dławiący zapach rozkładu
On marzy o tym, i metal w skórze, przy spodniach, na twarzy, w bębenkach uszu
Ale to wszystko nie zawsze, niekoniecznie, niebezpieczeństwo ukryte jest jeszcze
Papieros by jeszcze bardziej skrócić życie, żar kropki w ciemnościach odlicza sekundy
I proch spadający na wiatr, przez mgłę, do kałuż, uzupełnia jego strach, i moją ulgę
To tylko rozpalanie się chłodem i podnieta urokliwością, pogarda pod językiem
I oddech na każdym istnieniu, w bezdechu widzisz wybawienie, oddychaj mnie
W każdym wzorze chemicznym szukasz zatrzymania oddechu, chociażby na chwilę
W pogłębianiu głowy nie widać rezygnacji, nawet gdyby wyjąć oczodoły, nie widać
Szaleństwo, przekleństwo, szał amok furia, the presja, aspołeczna regresja
Dziurki w szyi, tuzin wytłaczanek, odłamki szkła w podżebrzach, dwa tuziny sopli
Laseczki w ramionach, trzy tuziny kostek cukru, marcepan
Marzenie o złotym strzale, nie, wolę srebro by strzał srebrnych strzały mnie
Masochista co boi się bólu, grzeczna perwersja, uprzejme spoliczkowanie, przyjemny gwałt
Okaleczanie miłym słowem pozbawionym wartości, pełne pustki źrenice
Tylko jedenaście słów zostaje na koniec by była połowa, bez słowa
________________________________________________________________________________________________________
Tekst składa się symbolicznie z 333 słów
________________________________________________________________________________________________________
Inni zdjęcia: Cuda Świata bluebird112025.06.28 photographymagic... maxima24... maxima24;) patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24