Ja i Marco
Lizawice, zima 2011/2012
Jako, że siedzę w domu, a nei w stajni, bo jestem chora tak, że ledwo mówię i oddycham, przeglądałam sobie zdjęcia, które zrobiła mi Kaja dawno, dawno temu i wzięło mnie na wspomnienia. Wiedzcie droga kadro Lizawic, że strasznie, ale to strasznie za Wami tęsknię! ;* Jeśli mi pozwolicie, to postaram się do Was dotrzeć na wiosnę. :)
Co u mnie? W miarę ok, gdyby nei to, że mam karę na konie za oceny i jak pisałam wyżej, jestem chora, a przy tym mam wenę na zaprojektowanie czegoś (co robię od dwóch godzin) i co gorsza, na zdjęcia. Wczoraj teoretycznie porobiłam coś w szkole (Dni Otwarte - było super!), ale to mi nie wystarcza. Dodatkowo, znalazłam parę osób, które mogłyby i chciałyby jeździć w Borkach. Muszę jeszcze tylko zadzwonić do pana Henia i być może będę u Naruski częściej, a w dodatku będę mogła jeździć i opiekował się "paroma" końmi dziennie, kiedy będę. Nie powiem, że za Źrebolem i Duro się nie stęskniłam, bo to byłoby kłamstwo. ;)
Idę połknąć jakieś leki, cześć!