Dla innych nie był przykładem piękna.
Miał zbyt duży nos i za dużo piegów.
Zawsze chował się w cieniu.
Mało kto poświęcał mu choć szczyptę uwagi.
Śmiał się w taki magiczny sposób.
Tylko ja potrafiłam dostrzec urok płynący z jego wnętrza.
Patrzył na mnie swoimi zielonymi ślipiami.
Lecz zerkał tylko wtedy, kiedy się odwracałam.
Nie lubił się wyróżniać.
Ale w moich oczach nieustannie widniał na pierwszym planie.
Nie zależało mu na jakiejkolwiek sławie.
Chociaż w moim sercu zasłynął już dawno.
Nie uważał się za gwiazdę.
Nigdy nie płynął z prądem.
Nie imponowali mu puści ludzie.
Nigdy nie sugerował się zdaniem innych.
Jako jedyna potrafiłam jednak zobaczyć jego wyjątkowość.
Bowiem tylko on potrafił mnie zachwycić jednym spojrzeniem.
I zaczarować jednym uśmiechem.
To był prosty chłopiec, który kochał.