Może to te skutki uboczne, wrażenia dodane w promocji. Ktoś chyba jednak zapomniał powiedzieć, że najgorszym wyjściem jest jego niewidzialność. To zły sen, a złe sny kiedyś się kończą. Przebudzenie staje się bramą do wyższego. Ale ja nie umiem się budzić, bo nigdy nie zasypiam. Teraz chyba mogę widzieć czym jest stan zerowy, to gdy nie ma nic. A z nicości wszytsko się wywodzi. Czuję się taka bezbronna czując, że nie czuję. Siebie. Czuję się taka bo jeszcze nikt nigdy nie podgrzał tak bardzo tej konstelacji rzeczywistości i jej nie znam. Jeszcze nigdy nie naderwnięto tak znacząco skrzydła pierwszemu motylowi, którego lot był moim światem.
Chcę być, a nie istnieć.
http://www.youtube.com/watch?v=mWeXPCi2Mwk&feature=player_embedded#!