W ten jakze spokojny dzien... chyba dosyc chłodny, usmiech nie potrafił zejsc mi z twarzy. Tak jakby cos mnie nagle walneło. Moze co niektorzy kojarzą mnie tylko po wyszcezrzaniu ząbkow ale nie o to mi chodzi... od paru dni budze sie smiejąc. I tylko lekko otwierając oczy widze zdziwionego brata pytającego sie (yyyyee)-z czego sie smiejesz?... kurde gdybym wiedziała. To jest dziwne.. bo chyba nie ma dnia w ktorym bym tez nie jęczała ze cos jest nie tak, no ale sie ciesze.Jest cos w tym kurcze jest... ktos mi kiedys zacytował fajne słowa, ze ludzie roznią sie tym od zwierząt ze potrafią sie usmiechac i cieszyc choc mają do tego najmniej powodow. No i padam.. czy znow obudze sie smiejąc, ciesząc sie?....czym są sny? jakies marzenia, sytuacje takie ktorych pragniemy, badź te ktorych sie lekamy... no ale o czym ja snie ?...
http://www.youtube.com/watch?v=ONXp-vpE9eU