i tak oto kończy się kolejny, szary, jednakowy dzień. ale wiecie co? ja lubię jak tak jest. ostatnio zrobiłam się aspołeczna. denerwują mnie ludzie, może dlatego odpowiada mi towarzystwo samej siebie. życie w pojedynke przeciez musi być znośne, choć jak się zastanawiam w przyrodzie chyba mało co występuje pojedynczo.. siedzenia w autobusie, kurki z gazem, okna wszystko jest do pary. piszę z tyloma idiotami a tak na prawdę wolałabym zostąpić ich wszystkich jedną osobą. cóż za ironia losu, że kiedyś też Cie miałam za takiego idiotę.. uwielbiam swoje wieczorne, głębokie przemyślenia nad sensem bytu.. istnienia. mimo wszystko pociesza mnie to, że jestem dziś zadowolona z jedzenia, a bardziej jego braku. wzięłam sie dziś za małe porządki w domu, jutro dokończę, małe rzeczy a uszczęśliwiają. tymczasem czas na małą kąpiel :-)