Wszyscy wiemy jak to jest, kiedy jesteśmy samotni, kiedy wokół nas nie ma nikogo, z kim moglibyśmy porozmawiać. Czujemy, że jesteśmy ciężarem dla bliskich, znajomych, rodziny, jak tylko nic nie znacząca jednostka na Ziemi. To nas boli, czasem przechodzi przez naszą głowę myśl, że jesteśmy jedynie wielkim kłopotem dla otaczających nas osób, że marnujemy tylko ich czas. Prawda o wychodzeniu z problemów jest taka, że problemy nigdy nie znikną, że zawsze będa nieodłączną cześcią naszego życia. Jedyną metodą jest ignorowanie niektórych problemów, których waga nie jest duża. Może nie pomoże Ci to 'wyzdrowiec'- pozbyć się kłopotu, ale już nie będziesz się czuł tak źle, jak wtedy kiedy przejmowałeś się i kiedy wszystkie Twoje myśli kończyły sie tym, ze szukałeś jakiegoś wyjścia. Nie miałeś wtedy tak naprawdę życia, nie mogłeś czerpać przyjemności z życia, bo za bardzo się przejmowałeś. Początki zawsze są trudne, bo to właśnie początek uczy nas najwięcej - wytrwałości. Ignrowani niektórych problemów spowoduje, że po pewnym czasie, albo rozwiążą się same, albo czas spowoduje, że z nimi wygrasz i je zwalczysz. Nie ma tak, że nie dasz rady, bo dasz, tylko niepotrzebnie sobie wmawiasz. Czasami potrzeba nam jedynie czasu, żeby sytuacje się wyklarowały, wtedy wydadzą się znajcznie łatwiejsze, bo takie są, tylko każdy kolejny wydaje się wielki. Bez względu na to jakie masz problemy, na pewno jest osoba, do której możesz się zwrócić, napisać do niej wiadomość, spotkać się i mieć pewność, że odpisze i pomoże, nawet tylko samą obecnością. Ignorowanie problemów, to jeden ze sposobów na radzenie sobie z nimi. Jest ich wiele, dlatego trzeba się nauczyć (a może inczej, życie samo nauczy), jak z nimi postępować. To jest właśnie doświadczenie życiowe, to jakby nasz cel w życiu, bo dzięki temu możemy wiele osiągnąć. Powinniśmy wszyscy kochać życie które mamy, bo im ciężej mamy teraz, tym łatwiej będzie poźniej, bo będziemy już niejako 'przyzwyczajeni' do bólu i przeszkód, jakie czekają na nas podczas naszej wędrówki przez codzienność.
Czas łagodzi wszystko, wszelaki ból, ale nie leczy.
W każdej chwili możesz je rozdrapać.
Ślad pozostaje, tylko po to, by nie zrobić takiej samej rany, w tym samym miejscu.
Jak zdecydował Maks. Nie wraca na photobloga, już nigdy.
Natomiast wielu ludzi mówiło mu, że dobrym pomysłem byłoby wrzucanie tu jego refleksji/myśli, w celu dotarcia do większego grona.
Oczywiście to nie On będzie zarządzał tym kontem, nie On będzie to wszystko wrzucał, jedyną łączącą Go rzeczą z photoblogiem będzie to, że udostępniane będą treści, których jest autorem. Maks nie chcę wracać do photobloga, ma jednak dobre intencje i robi to na prośbę innych.
Trzymajcie się! Pozdrawiam.