czekam na ciebie
ty czekasz na mnie
i tak będziemy czekać
aż któreś z nas zgadnie
że razem czekamy
-Gosiowa inspiracja
Chyba jeszcze tam na moment mogę powrócić do końca tamtego roku i początku tego.
Pisałam, że muszę podziękować i się oderwać od przeszłości. A dzień później znowu byłam w kropce powracając do tego co było. To były dobre wspomnienia, potem za dużo sobie wmówiłam, zaczęłam głęboko w to wierzyć, a teraz nie mogę się wyrwać. Ale muszę zauważyć, że ta rozmowa była najlepsza jaką kiedykolwiek przeżyliśmy (i bardzo dobrze, że pogoda sprzyjała kilkugodzinnemu siedzeniu na ławce). Kolejna na kolejny dzień należała do mega trudnych. Nigdy nie sądziłam, że będę sylabami przekazywać jakieś myśli. I powiedzmy, jakoś przebrnęłam... Ale nie uzyskałam ostatecznych kończących wszystko słów/wrażeń/odczuć/czegokolwiek... Ta relacja była, jest i zawsze będzie mi bliska. No jeśli obietnice zostaną spełnione. Ale chyba łatwiej byłoby mi pod jednym małym warunkiem... Dalej nie wiem co dalej. Chcoiaż to okazało się trochę później, bo w tej chwili wydawało się, że przeskoczę przez to...
Mój mózg do dzisiaj przeszedł przez kilka takich marnych przyszłościowych sytuacji...
Potem były zakupy, kupowanie biletów w 5 osób, co równie dobrze mogła zrobić jedna. A w efekcie końcowym i tak źle kupiliśmy xd
Kanapki u Kamili, herbata u mnie. Wielka, ostra wymiana poglądów na temat roli w rodzinie... aż do piątej rano.
Oglądanie studniówki, podróż na stacje po chipsy i lody-ach te zachcianki. Incepcja. I znowu dzień zakończony nad ranem.
Kolejna zakupy tyle, że z ciocią xd kupiłam torbę <3 trochę siedzenia w samochodzie.
I nadszedł ten 31 dzień grudnia :) jak zwykle dziwne sny-ostatnio to norma i z nocy na noc coraz lepsze scenariusze się piszą w mojej głowie. Nie ma co z samego rana się szykować, żeby dotrzeć na sylwestra :)
3,5 h pociągiem. Zły bilet, moja pierwsza i ostatnia ale wygrana gra w karty, oczywiście nie mogło zabraknąć kurczaku i ryżu, które ciągnęły się aż do powrotu i najważniejsze magiczna przyprawa w pudełku po zapałkach xd, "po szklanie i na rusztowanie", plus milion tego typu tekstów, coś w stylu: już nie mogę się doczekać jak zajedziemy, zaloże okulary i będę rozwiązywał krzyżówki-i wzrok współtowarzyszki z wagonu, nawet "jaka to melodia", i te pociągowe toalety... fb i jego ofiary, zdjęcia, i najważniejsze, że nie było się co zniechęcać małymi upadkami :)
Jak już dotarliśmy do Rzeszowa-oczywistością był kebab w Darze ;D całkiem dobry, ale kolejnego dnia uciekła nam mozliwość powtórki, zakup trunków szukanie czynnego lokalu, żeby wypic piwo, postanowienia, rosół, ciasteczka i kto wie co tam jeszcze ;p oczekiwanie na autobus, picie za każdą miejscowość. I wreszcie cel naszej podróży Dom Ludowy (nareszcie udało mi się zapamiętać nazwę). Nie ma to jak ogarnianie się w łazience na imprezę, która już się zaczęła, ale dałyśmy radę ;D a potem już do 12 działo się wszystko włącznie z układaniem TSW, ABG, AJ z konfetti lezącego na stole, piciu, tańczeniu śpiewaniu sto lat Miłoszowi i Kasi, jedzeniu, postanowieniom nie było końca i piciu za każdą dobrą rzecz na czele z wygranymi derbami ;D mały Miłosz <3 i milion pominiętych rzeczy, ale przejdźmy do północy, wielkiego odliczania, braku fajerwerek, ale z zimnymi ogniami, szampanem, którego nikt nie chciał, cudownymi życzeniami, tak przyjaźnie, rodzinnie, nie spodziewałam się i tyle uścisków a, i znowu mogłabym podziękować za pogodę i pewnie inne rozgrzewające rzeczy, bo byłam z głoymi nogami przez ten czas "na powietrzu". I znowu powrót do zabawy :)
Który w jakimś maleńkim, albo wcale nie tak maleńkim stopniu został mi nieświadomie zepsuty... a wystarczyło jedno zdnie, cztery słowa najbardziej ogarniętej osoby naszego wyjazdu... i znowu zaczęła się w głowie ta cholerna burza myśli...trzeba podkreślić, że te słowa miały mieć pozytywny wydźwięk.
potem był barszczyk i dalsza zabawa, i znalazło się kilka osób, którym trzeba pomóc w znalezieniu rytmu ;D a na dobry koniec smak arbuza i nasze cudowne, krakowskie przyśpiewki ;D
Długi spacer do celu jakim tym razem był sen, telefony "jak żyć?", niektórzy niestabilni fizycznie, potrzebujący oparcia a na końcu śpiący na płytkach i butach ludzie xd mało przyjemny zapach xd
Nieodebrane telefony, jakoś się zebraliśmy, żurek i herbata. Powrót do rzeczywistości... zamknięte sklepy, odłączenie od grupy, za dużo ciepła i duszności w naszym przedziale. I wreszcie Kraków ;D podróż powrotna była duzo bardziej uciążliwa. Przynajmniej transport do domu był i bagietki ;D a potem znowu herbata.
A dzisiaj taki pusty, tęskniący(?) dzień z brakiem "czegoś"... chyba wiem czego, ale tak nie może być, no kurde! żyjemy w realnym świecie...
i jeszcze te sny...
Jakby się nie starać, nie da się tak idealnie odzwierciedlić wszystkiego co było...
Ale chętnie bym to powtórzyła, więcej takich chwil <3
Zoabczymy gdzie nas poniesie za rok :D
Piosenka, która stała się obrazem sylwestra:
http://www.youtube.com/watch?v=hHUbLv4ThOo
I jeszcze ta druga, do której tam mega się tańczyło <3 cóż to było za cudo? jedni ogarniali, inni nie, ja należałam do tych drugich z moim panicznym śmiechem xd
Znalazłam <3
Zdecydowanie musi się to tu pojawić z filmikiem (i może na szcześcienie nie naszym:))
http://www.youtube.com/watch?v=yhD_lJh1xmw
"Zaprzyjaźniłam się z samotnością lecz ona się we mnie zakochała"