Czuje się zle, czuje się nikomu nie potrzebny. Telefon milczy, a ja będąc z nawet z kolegami jestem samotny.
Nie potrafię nawet tego ukryć. Wiem gdzie popełnilem błąd. Nie poradziłem sobie z emocjami , które we mnie siedzą
dwa lata temu. Wszystko za szybko poszło.
Ma rację, przy niej się nie zmienie. Więc muszę poukładać najpierw samego siebie by mieć wogóle jakieś małe szanse
na to, że odzyskam kobiete swojego życia.
Pewnie nigdy nie dowiedział bym się o tych problemach gdyby nie ta sytuacja, ale chciałem ją szanować i dawać jej to samo.
Gdy wyjdę na prostą wiem, że mogę jej to dać.
Tylko czy Ona bedzie taką samą osobą...
Nie chciałem tego. Po prostu mam ze sobą problem...nie mam siły się podnieść..zostałem sam
Boże znowu nie chce mi się żyć.