Lubisz dawać o sobie znać w naprawdę niespodziewanych momentach. Odpuściłem sobie dawno, przestałeś mnie obchodzić. Słowo honoru. Bez problemu cofnąłem się do poziomu "koleżeństwa". Chociaż to chyba za wiele powiedziane. Zabawne, że w tym momencie dajesz o sobie znać. Czy naszym milczeniem nie ustaliliśmy granic? Czy nie postanowiliśmy, że to nie miało miejsca? Czasem naprawdę Cię nie rozumiem. Byłoby miło, gdybyś się w końcu zdecydował na coś. Wiesz przecież, że nie jestem już tak cierpliwy, jak kiedyś. Ani wyrozumiały.
Do jutra. Chyba.
Nie cierpię wstawać w środku nocy. To zupełnie nie jest przyjemne. Ale mam wtedy sporo czasu na myślenie. Jak to się dalej potoczy? Nie wiem. Prawdopodobnie nic się nie zmieni. Może będzie lepiej. Może będzie gorzej. Jednak... już nigdy nie będzie tak samo. Tego jestem pewien. Rozpaczliwe próbowanie przywrócenia stanu rzeczy sprzed ponad dwóch lat jest bezcelowe. Nie jestem już tą samą osobą i... "nie ma mowy, abym chciał uczynić to, co było między nami tylko snem." Nie jestem w stanie po raz kolejny się cofnąć i stracić wszystko, co udało mi się osiągnąć. Złudzenia nie są tego warte.
Pada i zaraz topnieje.
Do chuja z taką zimą.
"Fought for everything I have,
come too far no looking back."