Dzień 18
Taką refleksję wrzucam, żeby się tutaj coś zaczęło dziać! :) Weny brak, więc co robiliśmy: dziwny dzień, trochę pada, trochę nie. Rano gadałam z Laurą na Skype i szykujcie się na weekend, ale póki co to tajemnica :)
Kacha zaproponowała, żeby jechać do MC, Kędzior nie ma kasy, ja i Ewa w sumie chętnie byśmy pojechały, ale deszcz. ICM mówił, że będzie padać. Kacha mówiła, że nie będzie padać. Kto miał rację? KACHA :) więc mogliśmy jechać, ale teraz to już musztarda po obiedzie albo jak ktoś woli - w dupie po śliwkach (nie wiem dlaczego się tak mówi, ale moja babcia tak mówi) :D Wszyscy grali w nogę na placu, ja bylam z Ewą na siłowni na nowych zajęciach i jutro pewnie nie będę mogła wstać :D :D ale było fajnie. Póżnym wieczorem poszliśmy się przejść z Kędziorem.
Ogólnie razem znowu nic, nie jest dobrze. Kto spostrzegawczy to zauważył, że zrobiłam tydzień photobloga w jeden dzień czyli w środę, bo tak dzisiaj jest środa. Uff...dobrnęłam do końca, ale nie było łatwo :D Wpis z dzisiaj będzie wieczorem i od dzisiaj będę dodawać na bieżąco :) Aa i od jutra zdjęcia będą już łączone :)
Plan jest taki:
CZWARTEK: jadę z Ewą do Kakowa - musi zanieść papiery na uczelnię. A tak jeszcze o tym nic nie było - dostała się na Uniwersytet ROLNICZY w Krakowie (he he Jasiek Babula byłby dumny) na inżynierię środowiska :D Kacha, z tego co wiem chciała iść na basen.
PIĄTEK: basen, przyjedziemy ogarniemy się, można wpaść do MC i o 21 na kino letnie - Tajemnica Filomeny
SOBOTA: cza korzystać z pogody, więc basen lub stawy z pondonem :D :D, powrót, skok w Tuszowie Narodowym (oczywiście paczanie, bo tato Kędziora skacze) :D spokojnie, my też kiedyś skoczymy! :D
później jest impreza na Tropicanie, ale pewnie i tak GÓWNO Z TEGO WSZYSTKIEGO WYJDZIE, JAK ZAWSZE! :)// Z tego miejsca chcę sedrecznie pozdrowić: Kachę i Kędziora, moich wspaniałych ziomków i przekazać im, żebyśmy w końcu coś ogarnęli. Pozrawiam SAJ :D i jednak jest wena :D