A ja cały czas o tym samym. NO ME AMES jest po prostu genialne! I muszę się nauczyć hiszpańskiego, to taki cudowny język!
No me ames, que comprendo
La mentira que seria
Si tu amor no merezco
No me ames, mas quedate otra dia.
Tak. I odkryłam głębszy sens tego sformułowania. W sumie to taki mały szantaż, mogłoby się wydawać. Ale dla mnie to jest tak: jeśli sądzisz, że nie zasługuję na twoją miłość, nie kochaj mnie. Nie zmuszę cię. Ale zostań ze mną. Bądź moim przyjacielem.
I jeszcze to:
Pero en este cielo sola no me dejes.
Nie zostawiaj mnie samej na tym niebie. Nie odchodź, nawet jeśli nie możesz mnie kochać.
Ależ to jest dziwne. No bo jak facet, który zauważa takie drobiazgi, może mnie nie kochać?
Jakie?
Choćby to, że założyłam spódnicę.
I powiedział, że to miła odmiana, chociaż w dżinsach moje nogi też są bardzo zgrabne. (wiedziałam, że spędza za dużo czasu z Karoliną)
I pochwalił (znowu!) kolczyki. No fakt, tym razem trudno ich było nie zauważyć
I był ze mnie dumny z powodu chemii.
A jak zobaczył zbliżającą się pięćset trójkę, to stwierdził, że właśnie jedzie nasz najmniej ulubiony autobus.
A jak zgubił klucze, to byłam pierwszą osobą, do której zadzwonił, chociaż sam chyba zdawał sobie sprawę z tego, że to bez sensu. Przecież ja tych kluczy nawet nie widziałam. Okazało się, że Karolina się pomyliła i włożyła je Szymonowi do pokrowca. Gdyby zadzwonił najpierw do któregoś z nich, dowiedziałby się i już nie dzwonił dalej. Znaczy do mnie.
Jemu na mnie zależy! No bo jakinaczej mógłby tak postępować?
A możo to tylko przyjaźń? A może to tylko moja nadinterpretacja?
Ale miałam wczoraj rwanie! Żartuję
Trzech Hiszpanów poprosiło mnie wczoraj o pstryknięcie im zdjęcia z placem zamkowym w tle. W sumie żałuję, że nie wdałam się z nimi w jakąś rozmowę. Oczywiście po angielsku, bo ja no hablam espanol.
Ale mogłoby być ciekawie
Ale mam mętlik w głowie. Może zadzwonię dziś do Kat i sobie z nią pogadam. To mi na pewno pomoże.
Czas się zbierać. Oho, chyba są względnie gotowi.
Idziem!
Może jeszcze wieczorem coś napiszę :)