To dziwne. Jak jest już tak super, że się rozmarzę, to potem nagle dzieje się coś, co całkowicie moje marzenia rozwiewa. I to co powiedziała Paula o podświadomości. Że umysł w ciągu ułamków sekund podejmuje decyzję, a wahaniem nazywamy usprawiedliwianie jej. I że jest pewna, jak to się skończy.
A ja już nie.
I wróciłam, a moją najlepszą przyjaciółkę podmienili kosmici. Ale chyba im narobiła burdelu, bo całkiem szybko ją zwrócili. Dostała takiego kopa energetycznego, że jej nie poznaję.
Chciałabym, żeby mi się przyśniło coś tak ładnego.
Chciałabym pokazać mu radosną stronę życia.
Wiem, że to dziewczyny zabłysły w piątek - Karoliny i Agnieszka, nie ja. Ale może uda mi się to odrobić moją muzyczną pocztówką.
CIekawe, jak zareaguje. I coś czuję, że nie pouczymy się tej chemii za bardzo.
I muszę powiedzieć tacie o włoskim. A jak mi nie pozwoli? To przecież tylko jeden dzień!
Ach ach. Jeszcze ta zerówka w poniedziałek, no super. I książki nie mam, bo przecież ma ją Roman. Niechby to wszystko...
A w ogóle, to jestem okropna. I ta chciwość to o mnie. I wszystkie grzechy główne. Może poza nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu.
Idę, już mi się w głowie przewraca. Dobranoc.
Może w końcu odpisze.