I świat zamienia się w proszek do pieczenia.
Otoczenie wydaje się słodsze, niż w rzeczywistości. Moje serce najchętniej wywiesiłoby się jak pranie, na sznurze, byście mogli podziwiac jego ogromny blask. Blask ten pochodzi z wyjątkowego miejsca.
Jednego spojrzenia.
Jakże na mnie działa. Cholernie.
Cóż. Dziś niedziela. Rano, godzina 4:00 pobudka. Potem ponad dwie godziny jazdy do Warszawy, by wreszcie znaleźc się w tej szkole, dopełnic obowiązku sześciu godzin, potem wybiec z budynku i czekac godzinę na autobus.
Cudowne to życie. Niebywale.