Ostatnie kilka godzin niepełnoletności. Jutro będe już pełnoletna. Dziwnie się z tym czuję. Niby to nic, to tylko liczba, nic właściwie nie zmienia, ale jednak dziwne uczucie.
A co jutro? Jutro będzie miło. Oj tak, wierzę w to cholernie. Wierzę, że jutro wraz z moją pełnoletnością rozpocznie się jeszcze coś innego. Że to będzie naprawdę dobry dzień, który coś zmieni w tym cholernie monotonnym, smutnym, beznadziejnym życiu, którego mam serdecznie dosyć. Tzn miałam. Teraz.. Trochę się zmieniło. I niech się zmienia jeszcze bardziej, proszę.
Nie wierzę też w życzenia, ale po północy przy szampanie wypowiem jedno... Mam nadzieję, że się spełni..
Chyba naprawdę czuję się szczęśliwa. Po części.