Siodło sprzedane, więc dziś teren oklepowo.
Najgorzej było wsiąść, ale znalazło się po drodze ścięte drzewo po którym mogłam się wgramolić na jej grzbiet i to dopiero za którymś razem bo cwaniara się kilka razy w ostatnim momencie odsuwała, a nie chciałam na nią wskakiwać żeby jej nie rozjuszyć, bo full kontaktu to ona nie lubi, przekonałam się o tym kilka razy na ujeżdżalni. Oj, już nie te lata ale o dziwo było całkiem przyjemnie bo mój gruby tyłek okazał się dość dobrze amortyzującą materią.
Późno dzisiaj się wybraliśmy i już robiło się ciemno jak dotarliśmy na łąki, więc szaleństw nie było. Po jakimś czasie przesiadłam się na Hesię, żeby trochę pomanewrować w kłusie i po kilku minutach skapowałam, że ja wcale nie anglezuję, po jeździe na oklep zapomniałam, że jest taka możliwość.
Wracając przez łąkę szliśmy wolno, rozmawiając a konie za nami na długich wodzach skubały po drodze trawę. Idziemy, idziemy i słyszę skubanie trawy ale... dobrych parę metrów za nami i myślę... Ale też słyszę jakby po ziemi, a raczej trawie, wlokło się coś brzęcząc, i dopiero patrzę na Sławka a on sobie idzie i ciągnie za sobą wodze bez konia , oglądam się a Hexa dobrych 10 metrów za nami.
Wyobrażacie to sobie! Zgubiłby konia! Ciamajda nie z tej ziemi!
Nie wiem w jaki sposób wodza się mogła odpiąć, nie wiem w jaki sposób można nie poczuć, że ciągnie się za sobą NIC!
A tymczasem do sprzedania:
Czaprak King Arthur wycięty z kieszenią na żel
Posiada przypięcie na rzepy i szlufkę na popręg, bawełniany, czerwony, stan dobry.
Cena katalogowa 105zł.
Moja cena 55zł
W sprzedaży mam do kompletu żel pod siodło Pfiff.