photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Marcowe fiołki cz. 1
Dodane 29 LISTOPADA 2010 , exif
127
Dodano: 29 LISTOPADA 2010

Marcowe fiołki cz. 1

Była 23.10 gdy Marcel opuścił budynek policji. Wąskie kładki wzdłuż kamienic uginały się pod jego stopami.


- O czym ty mówisz?
- Chodzi mi o Hansa - odparła - muszę przyznać, że trochę się go boje. Nie nosi już na głowie tyrolskiego kapelusza i nie pali fajki. Jeśli to wszystko prawda to ten statek może spowodować wielką katastrofę ekologiczną.
- Anno, czy ty zawsze musisz się doszukiwać teorii spiskowych?
- Popatrz, wszystko układa się w całość. Tygodniowe zaginięcie, niepodobne do niego zachowania i teraz to wezwanie policji. Marcel, posłuchaj mnie do cholery! - gorączkowała się Anna.

Szli wzdłuż głównej ulicy Berlina w całkowitej ciszy. Anna zrozumiała, że dalsze próby podjęcia dyskusji nie mają sensu. Udali się do swojej ulubionej knajpy, do miejsca gdzie się wraz z Hansem poznali. Ich wspólna znajomość zaczęła się w czasach studenckich, które w porównaniu do dzisiejszych niosły ze sobą dużo mniej kłopotów.

- To co zwykle? - spytał kelner.
- Tak, ale tylko dwie porcje - odrzekł Marcel.

Gulasz z makaronem nie smakował tak dobrze jak zwykle. Możliwe, że to przez brak Hansa, możliwe, że przez napięcie które się między nimi wytworzyło, a możliwe, że przez to, że zmęczona życiem szefowa kuchni wrzuciła tam swoje włosy łonowe.

- Wiesz, nie powinienem tak się zachować. Powinniśmy sprawdzić każdą możliwą opcję. - przerwał ciszę Marcel.
- Wreszcie zaczynasz gadać jak facet z jajami. - powiedziała Anna uśmiechając się przy tym.
- Okej, skoro ustaliliśmy, że moja moszna ma jakąś zawartość, ustalmy co wiemy.
- E=MC2, nieznajomość litery prawa nie zwalnia z jej przestrzegania, kawa powoduje zmniejszanie się piersi, pandy są czarno-białe, wieloryb podczas stosunku uwalnia 20 litrów nasienia, przed położeniem farby na ścianę należy wysmarować ją gruntem...
- Może źle się wyraziłem. Ustalmy co wiemy na temat  n a s z e g o  problemu. - powiedział zirytowany Marcel.
- Mówisz o rozmiarze twojego penisa?
- Nie! Mówię o Hansie! Poza tym, ja nie mam małego penisa. Tylko po prostu wszystko wygląda na małe przy twojej gigantycznej waginie.
- Jak możesz tak mówić! - krzyknęła z płaczem Anna i wędrując ręką do majtek wyjęła z nich duże pudełko chusteczek.
- No dobrze, przepraszam. Twoja wagina nie jest gigantyczna, a ja mam azjatycki rozmiar. - powiedział bez uczucia Marcel. Powtarzał już to tyle razy, że wypowiadał tą kwestię jak wyuczoną formułkę.
- No, to rozumiem... - powiedziała Anna przecierając łzy.
- A czy teraz możemy przejść do naszego problemu? To znaczy do problemu Hansa? - spytał Marcel.
- Tak.
- Mógłbym prosić o teczkę?

Tym razem Anna wyjęła z majtek pokaźnej wielkości teczkę z dołączonym plikiem dokumentów. Marcel dostrzegł, że wszyscy wpatrują się w nich jak w parę dziwaków; starsza para wytykała ich palcami, owczarek niemiecki na ulicy przestał wąchać odbyt pudla, małe dziecko stało w bezruchu, prawdopodobnie ujrzało coś, co wpłynie do końca życia na jego psychikę. Być może nawet przyczynili się do stworzenia dewianta seksualnego. Być może podobnie zaczęła się historia Josepha Fritzla.

- Według zebranych przez ciebie informacji... Dnia 24 maja, czyli dokładnie tydzień i dwa dni temu widziano Hansa po raz ostatni. Najpierw w supermarkecie LiberAlle wyjadającego orzeszki ze stoiska z degustacjami. Godzinę później, około dziesiątej rano dwie starsze kobiety widziały jak zaczepiał ludzi wykrzykując w ich stronę jakieś nieartykułowane dźwięki. Świadkowie potwierdzają, że obiektem dręczeń Hansa były osoby z beżowymi parasolami. - powiedział Marcel.
- Ander maj ambyrela ela ela~ - zaśpiewała Anna, wzięła stojące nadal w bezruchu dziecko, założyła mu na głowę wielki kapelusz i udawała, że chłopiec jest jej parasolką.
- Do licha! - krzyknął Marcel i uderzył ją otwartą ręką w twarz. - Mogłabyś sie uspokoić? Nasz przyjaciel zaginął, nie wiadomo co się z nim dzieje, a ty maltretujesz małe, sztywne, przestraszone dzieci.
- Masz rację... To wszystko przez tabletki uspokajające, które wzięłam rano. Chyba pisząc na etykiecie "Nie spożywać z alkoholem", mieli na myśli, żeby nie spożywać ich z alkoholem. - powiedziała z nutką smutku w głosie i oddała dziecko jego rodzicielce. Matka zobaczyła, że na zewnątrz pada, więc chwyciła chłopca jak parasol i wyszła z restauracji.
- Jak jesteś dziwna po tabletkach, to musisz je chyba brać od urodzenia. W każdym razie - powiedział Marcel wędrując wzrokiem po wyłożonych na stół aktach z takim zapałem, jakby to był nowy numer miesięcznika "Doświadczone w krainie buszu". - Po tym jak zaatakował ludzi z beżowymi parasolami, słuch i wid po nim zaginął. Później dostaliśmy jedynie kilka telefonów, min. dzwonił jakiś starszy pan, który deklarował, że widział go na ul. Rozensmith, ale jak się później okazało, była to tylko para karłów siedząca na głowie murzyna. - wyczytał z teczki.

Siedzieli przez chwilę w ciszy, gdy Marcel olśniony dopowiedział:
- Dzień przed zaginięciem mówił coś o statku.
- Mówiłam ci o tym! Mamy coś więcej?
- To wszystko. No i jeszcze dochodzi to tajemnicze wezwanie mnie na posterunek i zadawanie tych dziwnych pytań na temat Hansa. I tyle. Przynajmniej, jeśli chodzi o informacje których jesteśmy pewni.
- Przerzuć kartkę dalej. - rozkazała Anna.

Marcel najpierw zlustrował wzrokiem kolejną stronę, a następnie zrobił zaskoczoną minę i wykrzyknął z pretensją w głosie:
- "Poradnik jak odciąć penisa"? Co to ma być?!
- Ah, to. Nie przejmuj się, to tylko moje notatki z kursów feministycznych.
- Udam, że tego nie widziałem.


Marcel przeglądał następne strony w teczce, które już tak go nie zadziwiły, lecz nadal budziły pewne obawy. Jego oczom ukazała się masa rysunków i komiksów, gdzie występowały najczęściej dwie postacie: Pan Penis i Pani Pochwa. Każdy komiks kończył się zgonem Pana Penisa, czy to przez nagłą zmianę Pani Pochwy w Super Pochwę z mocą Zatrzasku, czy to przez kwas, którym pluła niczym obcy, czy w końcu przez skonsumowanie Pana Penisa niczym samca modliszki. I Marcel byłby niewzruszony takimi malowidłami, gdyby nie fakt, że co noc sypiał z tą kobietą.
W końcu dotarł do strony z nagłówkiem "Hehe m0żliwE opCjE cZeMu HaNs jEs tAki krEjZi i g0 NiE mA c'NiE heHe XD". Reszta kartki była pomazana i poprzekreślana, jedyne słowa jakie były czytelne to  
porwali go kosmici.

- A więc twierdzisz, że porwali go kosmici. - powiedział Marcel patrząc na Annę jakby była czarną, zepsutą częścią ziemniaka, którą się odkrawa i wyrzuca.
- Nie twierdzę, że na pewno taka sytuacja miała miejsce, ale uważam, że postawienie takiej tezy nie będzie niczym ryzykownym, wręcz skieruje naszą dyskusję na odpowiedni tor i pozwoli na to, by wysnuć pewne konkluzje, które mogą nam później pomóc. - stwierdziła Anna dumnie głaszcząc swój wąs i poprawiając monokl.
- Ty chyba sobie kpisz! - rzucił szyderczo Marcel. - To, że Hansa porwali kosmici, jest tak prawdopodobne, jak to, że zginę dziś od meteorytu, albo że Joanna Krupa powie "w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie".
- Jak sobie chcesz, ale lepszy taki pomysł, niż nic nie robienie. - odparła.
- Wiesz, to chyba dla mnie za dużo. - westchnął. - Dobra, wysłucham cię. Powiedz co o tym wszystkim myślisz.

- Moim zdaniem wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, prawdopodobnie w styczniu. - powiedziała Anna, a w tle zaczęła grać muzyka ze ścieżki dźwiękowej "The X-Files" - Pamiętam jak dziś jego wyjazd służbowy do Holandii i ekscytację jaką nań wykazywał. A przecież nigdy nie lubił delegacji! Przypominasz sobie co przywiózł z tamtej podróży?
- Z tego co pamiętam... było to jakieś sztuczne wymiono krowy. - rzekł Marcel drapiąc się po głowie.
- Właśnie! Kto kupuje takie rzeczy?! W marcu widziałam go na polanie jak zbiera kwiaty, chyba fiołki, żaden facet tego nie robi. A później, o zgrozo - zaczął jeść płatki zbożowe z mlekiem.
- Dobra, teraz to walnęłaś jak sutener dziwką o kant stołu. Co do cholery mają do tego płatki? - spytał zirytowany.
- Daj mi dokończyć. Według mnie, kilka dni przed tak zwaną delegacją został porwany i wpojono mu, że ma wykonać jakąś misję. Poza tym, fakty mówią same za siebie. Krowie wymiona, krowy - najczęstszy obiekt do porwań przez obcych. Kwiaty zapewne zbierał do badań, po to by dowiedzieć się jaką bombą biologiczną można zgładzić rasę ludzką. Zrobi to przy pomocy swojego statku o którym wspominał. A płatki zbożowe? Zboże, płatki są okrągłe, kręgi w zbożu, heloooł!
- Powiedzmy, że wierzę w tą wersję. Choć jest tak niewiarygodna, że spokojnie mogę przyrzec spełnić każdą twoją fantazję erotyczną, jeśli się spełni. - stwierdził Marcel z uśmiechem.
- Nawet tą ze źrebakiem i kulturystą albinosem? - spytała wyraźnie podniecona Anna.
- Tak, nawet tą. Co planujemy dalej zrobić?
- Trzymanie się informacji o statku kosmicznym i pilnowanie mieszkania Hansa wydaje się być dobrym pomysłem.
- O, na to się mogę zgodzić. Tylko proszę cię, nie zakładaj, że mówił wtedy o statku k o s m i c z n y m, okej? - spytał Marcel starając się zachować spokój.
- Póki co tak. Ale wspomnisz jeszcze moje słowa.

***

 

CIĄG DALSZY W POPRZEDNIEJ NOTCE!

Komentarze

maakemebad Jeszcze dwa opowiadania i przestanę Cię męczyć!
Kurcze, lubię Twój styl i humor sadyftas xD
26/12/2010 14:38:48
nchan Czytaj jeśli chcesz, nie bronię. ;)

Odpowiedzialność zbiorowa, w przypadkach związków to zdecydowanie nie..., jednakże, w innych przypadkach, jeśli występuje coś takiego, to nie do końca jest w porządku wobec osób, które w gruncie rzeczy mogą nie mieć nic wspólnego z czyimś przewinieniem. Ale do uczuć przejdźmy. I tu napiszę tak, wcale nie uważam, że to puste. Właściwie na usta, a raczej palce mi się cisną na klawiaturę, żeby napisać "normalne". I może brzmi nieco kontrastowo do tego czym się kieruję... jednak, gdyby się nad tym zastanowić, to każdy z nas ma jakieś nazwijmy to "progi wymagań" pod względem wyglądu drugiej osoby. I tu powinnam sprecyzować się bardziej, żeby nie było, że jestem jak chorągiewka na wietrze: najważniejsze jest dla mnie porozumienie z drugą osobą, a dopiero później jej wygląd... i odnośnie "opakowania" to nie obchodzi mnie jakoś bardzo, ale jednak. Przyznaję, tak ma znaczenie, ale na pierwszym miejscu tego nie postawię.xd I jest tak jak napisałeś, każdy ma pewne granice akceptacji i w przypadku też tak jest. Każdy człowiek inaczej podchodzi do tej sprawy. ;)
Jednym słowem, w dwóch słowach: jak trwoga to do Boga. A wiara zawsze największa w obliczu zagrożenia.
Niepokojącego? Skąd taka teoria? :D Dredy są... mmru <3 Hahhah, ale to moje zdanie, jako osoby głęboko nimi zachwyconej, już od dłuższego czasu ;)
I teraz będę mieć wyrzuty sumienia, że ludzie się przeze mnie do szkoły spóźniają.xD
07/12/2010 18:03:32
~shapi Jak jesteś dziwna po tabletkach, to musisz je chyba brać od urodzenia. O kurfa, tato, odkryłeś mój sekret ;.;
30/11/2010 8:25:43
mojkolegamawiekszego Ty to wiem, że bierzesz, przecież to ja Ci je dosypywałem, żebyś była podobna do mnie.
07/12/2010 8:26:00

wiolkafasolka aleeeeeeeeeeeeee ty masz notki........;>
06/12/2010 17:13:00
nchan Huh, a myślałam, że nikt nie czyta tego mego marudzenia na photoblogu..., a tu niespodzianka. Huh, w każdym razie dzięki za komentarz. ^^

Że piekło na ziemi zrobiliśmy sobie sami, to prawda i nie za przeczę. Cytując Nałkowską "Ludzie ludziom zgotowali ten los", najlepiej podsumowuje ów słowa... Jednakże, można popolemizować nad tą nieszczęsną odpowiedzialnością zbiorową, bo niby czemu musimy płacić za czyjeś błędy?
Ten "typ" miłości, żeby być z kimś, żeby tylko być jest idiotyczny, chociaż tak szalenie popularny. Ja osobiście wole być sama niż z kimś, dla kogo nie będę nic znaczyć, czy nie będę potrafiła się z daną osobą porozumieć. I tu się właściwie kłania teoria, pięknego opakowania. Piękny nie znaczy mądry, wyrozumiały, kochający... itd. Najczęściej te wartościowe wnętrze, znajduję się w przeciętnym, a nawet i brzydkim opakowaniu.
I wracając do Boga... Ludzie mimo wszystko potrzebują jakiejś siły wyższej, żeby w coś wierzyć i wyjaśniać nim rzeczy których nie potrafią ogarnąć rozumem.


Pozdrawiam, Namiko.
05/12/2010 17:20:29
malizia92 a tak aporopo słitasny bokserek xD bokserka ?D:xDDD
29/11/2010 20:23:48
malizia92 Kyuu dupku mały żołędny czytać mi się nie kciało xD przeczytałem początek i koniec xDD

bytyfau. Posdrafhiaaam Wszystkiiihh Tanuhuuuf <333 xDD
29/11/2010 20:23:13
jesusfuckingchrist to jest takie piękne, cudowne, romantyczne, arystokratyczne krEjZiII i AjĆć.! ajm soł in looooooffffffffffff
< 33333
29/11/2010 19:52:26

Informacje o mojkolegamawiekszego


Inni zdjęcia: Poranek na Pławkach :) halinam2025.07.23 photographymagicPleszka slaw300Wakajki milionvoicesinmysoulCd. downwardspiral1543 akcentovaŻycie to chwila pragnezycpelniazycia:) dorcia2700Noin zniknę... najprawdopodobniejnieNarodowo. ezekh114