CD
W korytarzu zastałam chwiejącego się ojca.
- Kto to był? - zapytał ostro.
- Koleżanka. Napisałam, że wrócę późno - odpowiedziałam.
- Do koleżanki się tak stroiłaś? Koleżanka ma jakieś 180 centymetrów wzrostu, jest bardzo męska, ma takie szerokie bary, krótko ścięte włosy i całowałaś się też z koleżanką?!
- Co cię to obchodzi, czy mam chłopaka i czy z kimś się spotykam?! Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęła. Ojciec uderzył ją z całej siły. Ta upadła na podłogę. Zaczął kopać ją w brzuch. Potem zgwałcił. Znowu.
***
Do szkoły w poniedziałek ubrała się inaczej nić zwykle. Ciemne obcisłe spodnie, błękitna bluzka podkreślająca kolor oczu, rozpuściła włosy, zrobiła delikatny makijaż... Spojrzała w lustro i rozpłakała się. Całe ręce miała posiniaczone. Włożyła gruby czarny sweter. Czuła się zarazem szczęśliwa, jak i smutna. Była rozdarta między dwoma światami: brutalną rzeczywistością a odskocznią, którą była szkoła - czyli miejscem gdzie można zapomnieć o domowych problemach.
- Hej, Ola - powiedziała Inga na przywitanie, kiedy przebierała buty. Miała dziwną minę.
- Cześć - odpowiedziała zaskoczona. Nigdy się z nią nie witała. Nie cierpiała Oli
- Muszę ci coś pokazać... Przechodziłam obok szatni III a i usłyszałam rozmowę chłopaków. Chodziło chyba o ciebie. Spotkałaś się z nim w piątek, prawda? Bo gdy się zatrzymałam przy szatni, rozmawiali o tym.
- No... Tak - powiedziała, czerwieniąc się. W szatni zapanowała cisza.
- Posłuchaj tego - oznajmiła, puszczając nagranie na komórce.
- Marcel, jesteś naprawdę wielki. Ale wiesz, zakładu jeszcze nie wygrałeś - powiedział jakiś chłopak
- Nie no, gdyby zawsze tak wyglądała, to od razu bym do niej zarywał - usłyszała głos innego.
- Gdyby Ola taka była naprawdę, a nie tylko wtedy, kiedy Marcel ją zbajerował, to by była moja - stwierdził jakiś inny.
- Rzuciłbyś Magdę? - zapytała jakaś dziewczyna.
- Zacząłem z nią chodzić tydzień po rozpoczęciu, także przecież nie miałbym kogo rzucać.
- Już w sobotę dostanę od każdego z was po 50 zł. Zobaczycie. Rodziców nie ma na chacie - w uszach Oli zabrzmiał głos Marcela.
Tyle jej wystarczyło. Wszystkie oczy w szatni skierowane były na nią. Wybiegła z szatni. Czy faceci muszą być takimi świniami?! Czy naprawdę wszyscy tacy są?! Dlaczego ja na takich trafiam?! Dlaczego ja mam do czynienia z takimi chamami?! - wrzeszczała w myślach. Zamknęła się w ubikacji. Cała pierwszą lekcję tam przesiedziała. Nikt się nią nie przejmował, nikt nie powiedział, że była rano w szatni. Nikt nawet nie zauważył jej zniknięcia. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, przemyła oczy. Przeczekała, aż w miarę dojdą do ładu. Zarzuciła na ramiona plecak i ruszyła w stronę klasy.
- Cześć, Ola - powiedział Marcel, który widocznie jej szukał. Ola nie odpowiedziała. - Wiesz... W sobotę po ciebie przyjdę. Mam wolną chatę. Pooglądamy coś...
- Ile jestem warta? Po 50 złotych od każdego? Tak? Z iloma chłopakami się założyłeś? Z dwoma? Trzema? Dziesięcioma? - zaczęła wrzeszczeć. Coraz więcej ludzi zaczęło ich obserwować
- O czym ty mówisz? - zapytał beztrosko Marcel.
- Koleżanka przechodziła obok waszej szatni. Wiesz, masz pecha, bo usłyszała wasze rozmowy i je nagrała. Pokazała mi je. Teraz już wszystko wiem
- Na początku tak było, ale potem, jak cię poznałem...
- Och, taaak... No rzeczywiście. Zrozumiałeś, jak wielki błąd popełniłeś i jak bardzo tego żałujesz. Błagasz o wybaczenie i się zmienisz. Będziesz mnie całował po stópkach, prawda? To chciałeś powiedzieć?
- Olka, wysłuchaj mnie - mówił cicho.
- Już się wystarczająco dużo nasłuchałam. Wiesz co? Przekonałam się, że niektórym facetom nie wolno wierzyć. Ty do takich należysz. A wiesz, na kim się przekonałam? Na własnym ojcu, który mnie codziennie gwałci i grozi, że jak komuś pisnę słówko, to zabije mnie i moją matkę. Ale teraz to już nie musi się martwić - Ola szeptała mu na ucho.
Odeszła od niego z wysoko podniesioną głową. Ludzie zerkali na nią ukradkiem. Czuła, że w oczach zbierają się jej łzy. Jednak powstrzymała się od płaczu. Weszła dumnie do klasy, gdy zadzwonił dzwonek. Była świetną aktorką. Pragnęła jak najszybciej wrócić do domu. Odliczała każdą minutę.
CDN.