Cd.
Przez pierwszy tydzień ani ojciec ani matka nie pili. Olka czuła się szczęśliwa... Nigdy się tak nie czuła. Poczuła, że odżywa. Na korytarzu zagadała do dziewczym z klasy, nauczycielka z angielskiego ją pochwaliła, a na korytarzu podszedł do niej jakiś brązowooki przystojniak, który zaczął z nią flirtować. Promieniała z radości. Jednak, gdy w tydzień po zdarzeniu wróciła ze szkoły szczęśliwa i przestąpiła próg domu, przeczuła, że coś jest nie tak. Cisza, która w nim panowała, wprawiła ją w niepokój. Po chwili usłyszała dochodzące z kuchni odgłosy tłuczonego szkła. Zrzuciła na ziemię plecak i pobiegła do pomieszczenia, z którego dochodził dźwięk. Ujrzała siedzącą na podłodze matkę, wokół której rozsypane były szkła butelki po wódce.
- Tylko jeden łyczek zrobiłam - wymamrotała matka, patrząc niewinnie na Olę. Dziewczyna ogromnie się zawiodła. Rozpłakała się, zbierając szkła. Zaniosła matkę do sypialni, całując ją w czoło. Poszła szybko do swojego pokoju. Gdy tylko usłyszała na dole głos ojca, uciekła do łazienki. Dobijał się do drzwi, wyzywając ją. Płakała, mocno płakała. Uwierzyła w iluzję. Dała się nabrać. Była na siebie zła. Powinna była coś zauważyć. Przecież było zbyt pięknie. Chwalący nauczyciele, koleżanki, flirtujący przystojniak... Coś musiało się zawalić. A gdyby tak zadzwonić do jakiejś organizacji? Oni by mi powiedzieli, co zrobić. Albo nie, lepiej nie. Co, gdyby zapytali, gdzie mieszkam, gdybym musiała przyjść na spotkanie z rodzicami i psychologiem? Przecież na pewno by ze mną nie poszli. Jeszcze ojciec by mi przyłożył, a matka kolejny raz wyklęła i kazała się wynosić z domu. Nie, to nie dla mnie - myślała. Przez jej umysł przetoczyło się tysiące myśli. Może w szkole jej pomogą. A potem się przeniesie gdzieś do innego miasta, do innej szkoły, gdzie nikt jej nie będzie znał. Ale jak zapyta? Powinni sami zauważyć.
***
Miała ubrać bluzkę z głębokim dekoltem, miała związać włosy i ubrać krótkie spodenki, odsłaniające jej zgrabne, lecz posiniaczone ciało. Jednak nie zdobyła się na to. Wystarczyło limo pod okiem, które nabił jej ojciec. Przyszedł do niej, w nocy... Znów jej to zrobił. Kiedy szła do szkoły, rozwiązała włosy i opuściła na twarz grzywkę. Stchórzyła. Koleżanka z klasy, Inga, mówiła na korytarzu, że nienawidzi rodziców, bo nie pozwolili jej jechać na weekend w góry z kolegami. Powiedziała, że wolałaby nie mieć rodziców. Oczy Oli zaszły łzami.
- Oni cię kochają, tak naprawdę ty też ich kochasz. Pomyśl o tych, którzy ojca albo matki w ogóle nie mają, albo tych, których rodzice nie rozstają się z butelką - powiedziała.
- I co ty niby nie powiesz? Przynajmniej nie interesowaliby się mną i mogłabym robić, co zechcę - odpowiedziała koleżanka. Ola spuściła wzrok i odeszła, udając się do ubikacji. Rozpłakała się. Czuła piekące łzy, spływające jej po twarzy. Czuła pulsującego siniaka na twarzy. Czuła, że znów się wypala, że iskierka, którą widziała tydzień temu, znikła, wygasła.
cdn
Dacie 10 komentarzy? :p