Gdybym miała nadać jakiś kształt lub postać temu, co nazywam "talentem", byłby to z pewnością motyl.
"(...)Jego piękno zwodzi tych, którzy nań patrzą, a trujący pył sprowadza śmierć na tych, którzy próbują go schwytać"
Angel Sanctuary pozostaje - jak widać - źródłem inspiracji.
Dzisiaj Nuria znowu nauczyła się czegoś bardzo ważnego.
A czego? Tego, że wystarczy się na chwilę zagapić, a napięte sznurki, utrzymujące żagiel na okręcie życia, natychmiast zaczynają wymykać się z rąk.
Nie, to wiedziała przecież już dawno.
Po raz kolejny mam wrażenie, że obudziłam się w zupełnie innym wymiarze, w którym wszystko jest dokładnie takie samo jak w tam, gdzie żyłam wcześniej... tylko jedna, malutka rzecz różni się od znanej mi rzeczywistości. I znów nie potrafię powiedzieć, jak doszło do tego, że coś zaczęło zgrzytać a ja tego nie zauważyłam.
Czego się dzisiaj nauczyłaś Nuria?
Wydawało mi się że idę naprzód, ale prawda jest inna. Ja wciąż stoję, tylko ja jedna, stoję w miejscu. Wydawało mi się, że idę, a ja tylko kręcę się w kółko, odwracam twarzą w inną stronę i wmawiam sobie, że coś się zmieniło.
Łapię motyle, którym zbyt silny wiatr połamał skrzydła i pomagam im wrócić do zdrowia. Karmię je i otaczam opieką, aż ich delikatne skrzydełka się zrosną, aż minie strach przed lotem i znów mogą być szczęśliwe...
Ten układ ma tylko jeden słaby punkt.
Bo wyleczony motyl zawsze odleci i zostawi mnie na moim posterunku. Bez względu na to jak wiele czasu mu poświęcę i jak bardzo się ze sobą zżyjemy - odleci, zniknie, odejdzie. A ja zostanę.
Sama.
Jak pisał Card wszechświat jest statystycznie częściej skłonny do ironii niż nie. Dbam o motyla i leczę go... i w rzeczywistości sama doprowadzam do tego, że w końcu mnie opuszcza.
Może powinnam raczej trzymać go, łamać mu skrzydła, nie pozwalać odlecieć?
Nie, nie, tak będzie źle. Jestem szalona, przyjacielu, ale nie w ten sposób. Niech leci. Wróci. Kiedy silny podmuch znów złamie mu skrzydło, kiedy straci to, co zyskał przebywając ze mną... wróci.
"I wanted love and goodness in this which is living death. It was impossible from the beggining, because you cannot have love and goodness when you do what you know to be evil, what you know to be wrong"
Właśnie tego dzisiaj nauczyła sie Nuria Monfort.
Psychostick - I hate doing laudry
Because - oh crap, I got to do the dishes too!
(I ta piosenka nie ma nic wspólnego z moim nastrojem, po prostu... na nią wpadłam O__o)