Amelia.

Dzisiaj szlam jak jakas oblakana przez miasto wieczorem.

Glowa do gory i jeszcze tylko brakowalo zebym wysunela jezyk i zaczela lapac platki sniegu.

Az sie pozniej sama z siebie smialam.

To zdjecie wydaje mi sie teraz jakies dziwne.

Moze niedlugo sie zrobi jakies nowe.

Z aktualna fryzura.

I moze nareszcie w kreconych wlosach.

Dlaczego tyle przykrych rzeczy spotyka jednego czlowieka?

Dlaczego caly czas wracaja tak zle wspomnienia?

Im bardziej sie stara je wypchnac tym bardziej one wracaja...

Chyba trzeba sie pogodzic ze wszystkim.

I dlaczego umieraja tak wspaniali ludzie?

Mordercy, pedofile, zlodzieje, gwalciciele zyja sobie spokojnie kiedy czlowiek ktory jest dla kogos wszystkim odchodzi...

Tyle robia dla innych, pokazuja ze trzeba sie ze wszystkiego cieszyc a pozniej odchodza...

Jest czas refleksjii nad swoim zyciem, co sie zrobilo zle i dlaczego wlasnie tak a nie inaczej.

Pozniej gdzies sie to chowa w nas i jest tak samo jak bylo...

Samobojcy.  Dlaczego nie widza tego ze maja wybor?

Zawsze jest jakis wybor. Mozna poprosic kogos o pomoc...

Chorzy nie maja tego komfortu.

Ile by dali za kilka godzin spedzonych przy rodzinie albo chociaz przy osobie ktorej moga zaufac...

Utwor ten poniewaz ktos mi go przypomnial i teraz nie moze mi wyjsc z glowy.

                                                                                              >KLIK<