Spokojnie przeżyłam :)

Oto mój pierwszy wypadek tego lata, który poprzedza jakieś tysiąc (oby tylko) kolejnych. Niby rana nie groźna, ale ile było paniki. To wszystko przez pewną osobę (spokojnie truskaweczko nie podam Twojego imienia), która zagadała mnie, gdy wychodziłam z jeziora. Oczywiście to przez moją ułomność (heheheh tak tak przyznaję się bez bicia) zachwiałam się i zachaczyłam o ostre COŚ. Na moje oko potrzebne były dwa szwy, ale wystarczyła zwykła igła i nitka - byłam bardzo dzielna.  Pomomo utraty sporej ilości krwi (a było tego około kilku litrów) udało mi się przeżyć. Wiem wiem niektórzy ubolewają z tego powodu no ale trudno.POcieszajcie się myślą, że już za 5 dni wyjeżdżam i nie będziecie musieli oglądać mojej mordy. Pomimo tego tragicznego wypadku wypad nad jeziorko sie udał. A no fakt pominąć jeszcze należy pierwszych niespodziewanych gości, bo z drugich można było troche się pośmiać. NO i tu muszę pogratulować Tobie Michałku za odwagę, pokonałeś Arka a to już pierwszy krok do sukcesu. Jestem z Tobą w dalszych zmaganiach i trzymam kciuki za udany lot. Kurczę właśnie dowiedziałam się, że jednk Ci sie udało gratuluję

Życzę Wam wszystkich jak najmniej tego typu wydarzeń no i oczywiście godnego spędzenia wakacji. Trzeba korzystać z nich póki się jeszcze może. Wyciśnijmy z nich jak najwięcej.

Dobra spadam, bo muszę pogadać z moją mamuśką i lecę po koniki, a potem nocka u Ilonki :)* Ehhh nie wiem co będzie się działo, no zapewno będzie ciekawie. Trzeba trochę adrenalinki sobie dostarczyć na lepsze myślenie heh. No i jutro się wyśpie wkońcuHURRRRRA jednodniowa przerwa wstawania o 4 lub 5 rano. Ahh jak się cieszę. Może chociaż dziś truskawki nie będą mi się śniły