Jakieś 3 lata temu w autobusie spotkałam fajnego chłopaka. Strasznie mi się spodobał, ale nie jestem osobą która chętnie podchodzi do obcych ludzi i zagaduje ;) Ale jako że moja koleżanka Go znała dała mi namiary na Niego. Napisałam do Niego na gg. Wymyśliłam sobie że jestem zupełnie inną osobą. Zmieniłam imię, miejscowość. Pisaliśmy dość długo. Ale nie mogłam żyć dłużej w tym kłamstwie, postanowiłam mu napisać prawde. Był wściekły, lecz przeszło mu po jakimś czasie i wszystko było ok.
Później znalazł sobie dziewczyne, był z nią 1,5 roku. Kiedy z nią zerwał przypomniał sobie o mnie.
Postanowił napisać i cała nasza znajomość zaczęła się od nowa.
Spotkaliśmy się, pisaliśmy ze sobą, dzwoniliśmy do siebie. Było idealnie. Do czasu...
Byliśmy ze sobą 3 miesiące.
Dlaczego zerwaliśmy skoro było tak idealnie? Hmm doszedł do wniosku że moja koleżanka - ta która dała mi na Niego namiary kilka lat wcześniej, że bardzo mu się podoba. Nie powiedział mi tego wprost. Mi powiedział że jego zdaniem nie pasujemy do siebie i nie chce mnie zranić. Dowiedziałam się tego od niej. Pokazała mi wszystkie smsy od Niego. (Na szczęście nie będą ze sobą, bo On nie jest w jej typie, a ona kocha kogoś innego).
Przyjęłam to do wiadomości, teraz zostaliśmy "przyjaciółmi" odzywa się do mnie co 2 dni. Chwile popiszemy i znowu zaczyna mi Go brakować.
Czułam się zraniona, nadal się czuje, to świeże rany, minęło zaledwie 2-3 tygodnie. Ale i tak mimo wszystko nie potrafię o Nim jeszcze zapomnieć. Chociaż bardzo bym chciała.
W takich momentach czuje jak moje serce rozmywa taka zimna, słona fala.
Powoli przestaje wierzyć w miłość, boje się zaufać aby nie zostać zranioną za jakiś czas przez kogoś innego....
Mimikaa.