Cóż ja -
dalej żyję pod narkozą twojego oddechu
pękło serce ..
rozprysły okruchy filiżanki
obietnice zachorowały na grypę.
Kocham Cię szeptem - możesz nie zauważyć
Kopernik nie miał racji
Wszechświat obraca się wokół Ciebie
Teraz
przedtem
potem
pomiędzy ja ?
Znam tylko dwa słowa :
kocham
Cię
Poniedziałek bez ciebie
Wtorek bez ciebie
Środa bez ciebie
Czwaretek bez ciebie
Piątek bez ciebie
Sobota bez ciebie
Niedziela bez ciebie
dobrze, że tydzień ma tylko siedem dni
Nazwałam twoim imieniem
każdą chwilę
i tak już będzie
do końca świata
miłość jest dłuższa niż życie
a ty
ciągle milczysz-
boisz się zmartwychstać
z mroku codzienności
mogę całować
tylko kamienie
Teraz
ledwie dźwigam ten ciężki naszyjnik -
duszę się od miłości
Zrobię to jutro
może pojutrze
albo nigdy
Wezmę od Ciebie urlop.
Udam chorobę, wypiszę zwolnienie
Martwię się,
żeby nie zmarzł twój cień
Już ciebie nie chce
Porozwieszałam
łzy na sznurku -
wysnchą
Posuń się
Zrób miejsce
nadziei i pokorze
Na więcej nie licz
Posiwiało Ci serce
Muszę odejść, żeby wrócić
Było,było
i się zmyło
Chyba że nie masz odwagi