photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 LUTEGO 2014

Znów wątpię w ludzkość...

Nie dla ludzi o słabych nerwach...


Ostrzegałam...


Historia, od której robi się słabo...


 

Chciałabym się podzielić z Wami pewną historią. Wydarzyła

się ona miesiąc temu. Niedaleko mojej wsi ktoś

otworzył szkółkę jeździecką. Dowiedziałam się o tym,

ponieważ porozwieszał ogłoszenia wszędzie gdzie tylko

się dało. Ucieszyłam się, bo do tej pory mogłam jeździć

tylko na koniu koleżanki, ale ona mieszkała daleko, więc

nie jeździłam często, jestem dopiero w gimnazjum i mam

tylko rower. Cena za jazdę, która została podana, była

bardzo kusząca i moi rodzice się zgodzili płacić mi za jedną

jazdę w tygodniu, a za dobre stopnie nawet dwa razy

w tygodniu.

Pojechałam więc do tej stajni, żeby się dowiedzieć co i

jak i trochę popatrzeć na konie. Mniej więcej wiedziałam,

gdzie to jest, bo znam swoją okolicę. Bardzo się

zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że baner jazda konna wisi

na zawalającym się budynku. Ale pomyślałam, że przecież

nie będę oceniać stajni po jednym budynku, liczy się

to, jak traktowane są konie i jak będą mnie uczyć.

Nie widziałam żadnych koni, ani nawet padoków ani

wybiegów ani ujeżdżalni. Na podwórku nikogo nie było,

poza psem przywiązanym na łańcuchu do budy. Chciałam

już wyjść, kiedy otworzyły się drzwi z tego rozwalającego

się budynku. Wyszedł pan i mnie zagadał czy przyszłam

na jazdę. Niepewnie powiedziałam, że tak i zapytałam

się, czy mogę się zapisać na jazdę. Usłyszałam, że

nie muszę się zapisywać, mogę w każdej chwili przyjść i

pojeździć.

Bardzo się zdziwiłam i wszystko to wydawało mi się zupełnie

nie takie jak być powinno. Chyba wyglądałam na

nieźle zmieszaną, bo pan zaczął dalej mówić. Zasady

miały być takie: przychodzę, pukam do drzwi, daję panu

trzydzieści złotych, a potem mogę sobie przez godzinę

pojeździć na koniu. Pytam się, gdzie będę jeździć, słyszę:

no, tam na polu, albo jak chcę, to gdzieś po okolicy.

Pytam się, czy będę jeździć z instruktorem, słyszę, że

nie, bo PO CO KOMU INSTRUKTOR. Nawet nie zapytałam

się, czy ten pan nie chce sprawdzić moich umiejętności,

bo uznałam, że go to nawet nie interesuje.

Zapytałam się za to gdzie są konie. Pan mnie zaprowadził

do ciemnego pomieszczenia, gdzie światło padało tylko

od na pół uchylonych drzwi. W środku stały trzy przywiązane

do ściany konie. Niewiele widziałam, ale tylko

zauważyłam, że w pomieszczeniu nie ma nic: tylko te

konie, sznur do ściany i tak dużo kup, że nawet do środka

nie weszłam. O zapachu nie wspomnę.

Kiedy wychodziłam Pan przestał się mną interesować, bo

właśnie na podwórko wjechał chłopak na takiej pociągowej

Baśce. Jechał na oklep, bez kasku, a koń miał

jeden bok całkowicie posklejany. Wydawało mi się, że

chłopak zupełnie nie potrafi jeździć.

Uciekłam stamtąd jak pies z podkulonym ogonem. Opowiedziałam

o tym mamie, przyznała mi rację, że nie

powinnam i nie mogę tam jeździć. Zapytałam się jej, czy

nie powinniśmy, tego gdzieś zgłosić, ale powiem szczerze,

że nie przejęła się tym zbytnio. Potem zapytałam się

także mojej wychowawczyni i ona powiedziała, że może

powinnam pójść na policję, że to byłoby dla mnie też

ważne doświadczenie, ale że powinnam pójść z rodzicami.

Wiedziałam, że mama się nie zgodzi, poza tym, ten

człowiek niby mieszkał daleko, ale takie rzeczy się rozchodzą

po ludziach.

Miałam już zostawić tę sprawę, ale jak wracałam ze

szkoły z koleżanką (nie tą od konia, inną), to mijałam

dwójkę policjantów. Zrobiłam się czerwona z emocji i nawet

chciałam zrezygnować, ale pomyślałam, że to chodzi

o dobro koni i tych ludzi, którzy będą chcieli jeździć w

tamtej stajni. Powiem szczerze, że jestem z siebie bardzo

dumna, bo normalnie jestem bardzo nieśmiała. Więc

podeszłam do tych panów i powiedziałam, że jest nowa

szkółka, ale konie są w bardzo złych warunkach, nie mają

picia i jedzenia, a pan nie jest instruktorem. Panowie

mnie wysłuchali i powiedzieli, że to sprawdzą. Nie wiem

czy tak zrobili, bo nawet nie poprosili o moje dane. Ale

nawet jeśli to olali, to jak jeszcze raz ktoś im o tym powie,

to chyba się wreszcie zainteresują i sprawdzą tego

gościa.

Możecie opublikować tę historię, bo uważam, że każdy,

nawet jak się nie zna na koniach, to potrafi ocenić czy

szkółka jest dobra, zła czy masakryczna, jak ta. I każdy

może coś zrobić, nawet jak się boi czy wstydzi.

Imię i nazwisko, z prośby autorki, nie zostają ujawnione


Kolejny raz żałuję że jestem człowiekiem...

Komentarze

greyrealityyy Mimo wszystko, wiesz, że tego nie zmienisz .. ;c
03/02/2014 21:21:26
mikusiowaa Właśnie :c
04/02/2014 11:36:19
kasiadelahaye Wowowowowo tak bardzo serio, ku*wa? O.o
02/02/2014 23:59:18
mikusiowaa Nie za bardzo wiem o co chodzi.
03/02/2014 19:00:05
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika mikusiowaa.

Informacje o mikusiowaa


Inni zdjęcia: 510 mzmzmzDaWsTe : I'M BAAACK! dawste1546 akcentova981 tennesseelineBar pod palmami bluebird11Kominy lubię. ezekh114Motylki fruwają :) halinamRyjkowiec żołędziowy wiesla25.7.25 inoeliaDroga do baru bluebird11