''Niezwykła historia część I...''
Była godzina 8:oo rano, Karolina wstała zdjadła szybko śniadanie a potem jak zwykle poszła do stajni aby zająć się końmi, wtem zobaczyła że jej ukochanemu podopiecznemu coś dolega. Szybko zadzwoniła do zaprzyjaźnionego weterynarza, dziewczyna siedziała cały czas przy swoim ukochanym Spartanie nie tracą nadzieji w to że wyzdrowieje. Po dwóch godzinach oczekiwana na weterynarza przyjechał. Stwierdził że koń się otruł opryskami, Karo nie wierzyła w to ponieważ jej podopieczny cały czas siedział w boksie.Dziewczyna szybko przeszukała pamiętnik swojej zmarłej mamy weterynarz, tam odkryła co koniu może dolegać. Wtedy przekonała się że jej ukochany konik może umrzeć. Nie poddawała się jednak! Leżała cały czas przy Spartusie nie tracąc nadzieji jej dziadek się o nią martwił, jej matka zgineła w wypadku samochodowym a jej ojciec się nią nie interesował, miała tylko dziadka i konie, Spartuś był jej pierwszym własnym koniem więc tak bardzo się o niego martwiła, on nie pił - ona nie piła. Aż wreście przyszedł dzień kiedy postanowiła że będzie spała razem z nim w boksie, rano stał się cud! Koń wstał jakby nic mu się nigdy nie stało! Karolina była w szkoku! Od razu poleciała na grób mamy się wypłakać, po chwili postanowiła jechać do taty który pracował na sąsiednim rancho spytać dlaczego przez 15 lat się nią wogóle nie interesuje. Wtedy wyszło na jaw że przez te wszystkie lata dziadek spalał listy które John - tak miał na imię tata Karoliny wysyłał do swojej córki a kiedy przyjeżdżał jej dziadek go wyrzucał z domu. Dziewczyna była w szkoku, z łzami w oczach poleciała do dziadka wyjaśnić całą sprawę. Nie wiedział co ma powiedzieć wnuczce więc zaczął mówić prawdę. Dziewczya była załamana. CDN