Heheheh. Sztutowo: Kleju, Wercia, Ola i Ania.

Nareszcie koniec. Ciężki kolejny tydzień, ale przeżyłam. Mam dosyć niektórych osób, wstawania wcześnie rano i uczenia się rzeczy, które nigdy nie przydadzą mi się w życiu. Dzisiaj w szkole było ok. Ogólnie to do wczoraj było wystawianie ocen proponowanych za I semestr. W najgorszyn wypadku wychodzi średnia 4,25 - jest OK. Gdyby niektórzy nauczyciele wiedzieli, że nie są najmądrzejsi, to też byłoby inaczej, ale koniec o szkole. Byłam na treningu - nawet spoko, ale jakoś coś mi nie pasowało. Potem szybko do domu, obiad, pakowanie i na basen. Uwielbiam te głupawki ze Szlagą i Chyłką pod wodą! :D Dzisiaj było świetnie, bo się w końcu nauczyłam tego, co chciałam. Planów na weekend nie mam. Wiem, że boli mnie gardło i muszę wyzdrowieć po czwartkowym odlocie... Przyszły tydzień również będzie ciężki. Mam masę sprawdzianów, pytań, na które trzeba się przygotować. Odliczam już dni do świąt. Nie mogę się doczekać. A teraz z innej beczki. Pewna osoba jest baaardzo śmieszna i wręcz zwala mnie z nóg swoim zachowaniem, potrafi mnie nim rozśmieszyć do łez. Najlepsze jest to, że próbuje obracać wszystko na swoją korzyść, a jakoś jej nie wychodzi. Cóż, można powiedzieć, że takie gierki to w jej stylu, ale to nie moje życie. Dobrze byłoby, żeby to wszystko, co gada za moimi plecami o mnie, potrafiła to jeszcze powiedzieć prosto w twarz, a nie chowała się po kątach. Ale jak to mówią: kozak w necie, pizda w świecie.

"Dzień bez wazeliny to dzień stracony!"

"Moje zadki są ładniejsze."
"Siadaj, jeszcze dojdziesz."

lekcja chemii

kocham Cię & damy radę, bo jak nie my, to kto?!