Ojej, co za zdjęcie. Z klasowej wycieczki do Sztutowa, którą miło wspominam.

Hmm, co u mnie? Dużo się dzieje. Mam parę kłopotów, ale powoli wszystko wychodzi na prostą. Nienawidzę historii, rzygam tym przedmiotem i po prostu nienawidzę jutrzejszego dnia. Trzeba wstać dosyć szybko, doczołgać się na iście humanistyczne lekcje: dwa polskie, dwie historie, wf, religię, matematykę i geografię. Nie wiem, jak to będzie... CZARNO TO WIDZĘ. Weekendzik minął bardzo dobrze. W piątek z dziewczynami na basenie, po ciężkim dniu dobry film. Sobota - kino + obijanko z Chyłką. Niedziela też w miarę spoko minęła. W sumie tydzień nie zaczął się tak źle. Poniedziałek był bardzo... fajny. Dzisiaj rano do Mc Donalda z Ola, Darią i Adamem. NIGDY WIĘCEJ PRZED WFem! Mam dosyć zaliczania brzuszków po jedzeniu! :< Ogólnie to dowiedziałam się, że 13 grudnia mam zawody. Drugi rzut? Brzmi fajnie, może znów uda mi się dobrą poprzeczkę ustawić. Trochę się boję, bo mało czasu zostało. Muszę teraz przycisnąć do końca. Jutro wieczorem pójdę pobiegać. Poza tym, to ostatnio serio dzieją się dziwne rzeczy. Ludzie wydają się coraz bardziej śmieszni. Obrabianie tyłka drugiej osobie to widzę, że u niektórych jest na porządku dziennym. Cóż, nie moje życie. Jak ktoś chce, to niech sobie obrabia, ale miło dowiadywać się o sobie rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Pozdrawiam wszystkich dupowłazów :*

KIEDYŚ BYLIŚMY, TERAZ NAS NIE MA!

"Jakże piękne są Twoje stopy w sandałach" <3