Powiem Wam, że zakończyliśmy wczoraj cykl trzech spotkań nauk przedmałżeńskich. Szczerze? Będzie mi ich cholernie brakować. Po tym co usłyszałam od znajomych którzy są już po, szzłam tam z nastawieniem bojowym. Bardzo się pomyliłam w osądzie. Może też dlatego, że mieliśmy wykłady z zupełnie innymi prowadzącymi. Dzięki tym osobom, spojrzałam na małżeństwo z zupełnie innej strony. Tak strasznie dały mi do myślenia ich słowa, że non stop je analizuje. Na spotkaniach siedziałam i słuchałam z zapartym tchem w głowie miałam jedną myśl "przecież to co oni mówią to sama prawda. tak jest serio". Niby nic, codzienne, zwykłe sprawy, na które często nie zwraca się uwagi, a tak wiele zmieniają w życiu. Wiadomo, trudno jest je stosować wszystkie na raz i od razu, bo gdyby tak było wszyscy byliby ideałami, ale gdyby tak choć część wprowadzić w życie, o ile byłoby łatwiej.. I najlepsze było w tym, że nie skupiali się tak bardzo na sferze seksualnej, czego najbardzej się bałam, że będziemy musieli słuchać o różnicach w budowie ciała mężczyzny i kobiety. Albo jak bardzo jesteśmy źli, że żyjemy ze sobą i stosujemy antykoncepcje. Kalendarzyk małżeński wspomniany był raz! W zamian za to przytoczonych było mnóstwo przykładów jak odmienne jest postrzeganie świata oczami kobiety i mężczyzny, jak różnią się ich odczucia, uczucia, emocje. I znów wszystko to co usłyszeliśmy było takie prawdziwe. Jedna rzecz, na którą miałam inny pogląd były filmy o invitro. Dla mnie to cud, mimo wszystkich tego konsekwencji. Rozumiem, że Kościół ma na to taki pogląd. I chciałabym, aby oni szanowali, że ktoś może mieć inne zdanie na ten temat. Różnie w życiu bywa. Ale nie ważne. Jestem szczęśliwa, że zdecydowaliśmy sie odbyć w całości takie szkolenie. Choć mieliśmy możliwość załatwienia nauk w pół godziny. A najlepsze jest to, że Bartek zaangażował sie w nie tak samo mocno co ja. Całe te 9 godzin, które spędziliśmy tam przez te trzy niedziele trzymał mnie za rękę i razem słuchaliśmy. Po zajęciach ostro dyskutowaliśmy i dochodziliśmy do jednego wniosku: BYŁO SUPER! W końcu zrozumiałam ich sens. Myślałam, że siedzenie tam będzie dla mnie przykrym obowiązkiem, a okazało się czystą przyjemnością. Wiem jedno, to zasługa prowadzących, bo niestety nasi przyjaciele, którzy ślubują tydzień po nas trafili na takie osoby, że dla nich te nauki były katorgą. Byli jawnie zniechęcani do zawierania związku małżeńskiego. Na naukach przygotowujących do małżeństwa oni dowiedzieli się, że zaufanie nie istnieje, że nie daje żadnej gwarancji i wiele innych perełek. Długo by pisać. Jestem wdzięczna naszym wykładowcom, że upewnili mnie w przekonaniu, że dokonałam najlepszego wyboru przyszłego męża. Małzeństwo to DAR, w trudnych i dobrych chwilach. Zawsze powinniśmy być wdzieczni, że mamy tą drugą osobę, dla której jesteśmy całym światem.
Przed nami jeszcze poradnia indywidualna, i tu się trochę boję. Ale dam radę, bo Bartek będzie przy mnie :)
do ślubu zostało 180 dni <3
jet pięknie!
28 PAŹDZIERNIKA 2016
12 PAŹDZIERNIKA 2016
6 PAŹDZIERNIKA 2016
28 WRZEŚNIA 2016
15 WRZEŚNIA 2016
6 WRZEŚNIA 2016
1 SIERPNIA 2016
30 CZERWCA 2016
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: Można se wybudować. :-) ezekh114142. atanaKolorowe drinki bluebird11Mru! purpleblaackHahaha patusiax395DZISIEJSZY KSIĘŻYCOWY PORANEK xavekittyxHeute quen... maxima24... maxima24... maxima24