Odkopane selfie z października, lel.
No cóż mogę napisać. Sesja była straszna, różnymi drogami doszło do tego, że miałam 4 poprawki jednego dnia i jedną rzecz zaliczyłam w ostatni piątek sesji. Ale to na szczęście już za mną. Mimo rozterek, zostałam na obu kierunkach, ale jeden prowadzących do tej pory odwiedza mnie w snach...
Plan jest genialny though. No, perfekcyjny może nie, ale jest genialnie mało zajęć ;D I w gruncie rzeczy tylko z dwa przedmioty mi kolidują, co już zresztą załatwiłam.
Na razie były praktyki, więc na jednym kierunku po 2 tygodniach zajęć nagle miałam od nich przerwę. Co oczywiście bynajmniej nie oznacza, że miałam więcej czasu. Chociaż praktyki były spoko, zwłaszcza w momentach, kiedy faktycznie coś robiłam, np. cięłam brystole na pół albo została mi przydzielona dziewczynka, której pomagałam robić kolczyki i takie tam. :D
Jakąś chwilę temu poczułam impuls, żeby założyć sobie Instagrama, krążyłam wokół tego już od jakiegoś czasu. Przestałabym, gdybym obczaiła to wcześniej, bo oczywiście fuck you Merta, musisz mieć najpierw smartfona :D Nie ma to jak presja społeczna, żeby mieć konkretny rodzaj telefonu i ograniczenia związane z nie posiadaniem go. A ja naprawdę mam ciekawsze wydatki, chociażby KOMPUTER, na którym nadal korzysta się z Internetu, halo!
Bez sensu takie coś. Ale cóż, sorry not sorry.