Tęczowy Nowy Świat.
Nie zazdroszczę tym ludziom, którym przyszło mieszkać po drugiej stronie ulicy Krakowskiej ;D
Powróciłam do szkoły w żadnym stylu.
Spotkałam Ryśka, który już nie nazywa mnie 'Maj Kłin' tylko 'Maj Lafiryndo'.
A, mam nową torbę, która została zaaprobowana przez ogół.
To chyba dobrze.
Nie wiem, co mam napisać, więc chyba Wam przytoczę najlepsze hasła i dialogi dnia wczorajszego:
'Ej, słuchajcie suche: Marzec sprzyja, otwieram marzec, otwieram marzec' - Kaatarzyna i jej przygnębiający optymizm xD
- Ej, MaLyyyn.... co ja mam zrobić...:(
- O.*
- Fajną miałaś przed chwilą minę...
- Jaką?
- O.*
- Wiesz, intensywny proces myślowy...
Nie przytoczę rozmowy z Luisem na hiszpańskim, bo ... nie wiem, długa jest i nie chce mi się o tym pisać. Po prostu zaczęliśmy sobie gadać o projekcie, w którym koresponduje się z jakimiś elitami ze międzynarodowej szkoły na Filipinach i nagle wyszło, że chcę sobie wśród nich znaleźć partnera życiowego. O, tak jasne - bardzo interesują mnie ludzie z drugiego końca świata.
Ale jestem w projekcie ^^
/kolejny dialog - po lekcjach/
- Gapi się.
- Niech się gapi. Mam to w nosie.
/1o minut później/
- Dobra, jak się na mnie patrzył?
A z Aną na angielskim gadaliśmy o ship, you'll never come on, czyli o friendship.
i śpiewałyśmy empire of the sun
czytam: Mistrz i Małgorzata.
"Przywieźli nam jesiotra drugiej świeżości"